Zawieszenie sposobem na wirusa
Ministerstwo Rozwoju w przesłanym oświadczeniu pisze, z danych Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej wynika, że w marcu 2020 r. do rejestru złożono łącznie 58,7 tys. wniosków dotyczących zawieszenia i likwidacji działalności gospodarczej. Spośród nich 80 proc. dotyczyło zawieszenia (47 tys. wniosków). W analogicznym okresie 2019 r. wniosków o zawieszenie i likwidację działalności było w sumie 31,4 tys., w tym 57 proc. dotyczyło zawieszenia działalności gospodarczej. Niepewność związana z epidemią koronawirusa przełożyła się też na większą niepewność co do prowadzenia biznesu. Jeśli chodzi o dane dotyczące założenia i wznowienia działalności, w marcu złożono 29,8 tys. wniosków. Rok temu było ich 44 tys. Ministerstwo Rozwoju podkreśla, że marcowe dane pokazują, że przedsiębiorcy próbują chronić się przed skutkami epidemii.
- Zawieszenie działalności gospodarczej zapobiega wpadnięciu przez firmę w pętlę kłopotów i jej upadkowi. To opcja dla firm dotkniętych sytuacją losową, taką właśnie jak np. obecna pandemia koronawirusa, czy też choroba albo wyjazd za granicę. Przyczyną zawieszenia działalności może być również jej sezonowy charakter. Przedsiębiorcy prowadzący działalność sezonową korzystają z tej możliwości szczególnie chętnie. Zawieszenie pozwala czasowo wstrzymać prowadzenie działalności gospodarczej. Dzięki niemu przedsiębiorca zwolniony jest z opłacania składek na ZUS czy zaliczek na podatek dochodowy. Nie musi też składać deklaracji ZUS ani VAT. Jest szereg branż, które w obecnej sytuacji „wygasiły" swoją aktywność – np. turystyczna czy tzw. branża beauty. Przepisy pozwalają na wznowienie działalności gospodarczej w każdym czasie. Po zakończeniu trwającego obecnie stanu epidemii, przedsiębiorcy będą mogli zatem bez problemu wrócić do prowadzenia swoich biznesów - pisze Ministerstwo Rozwoju.
Jeśli chodzi o spółki, to na koniec marca w Monitorze Sądowym i Gospodarczym opublikowano 188 upadłości firm. Najwięcej upadło firm zajmujących się transportem drogowym, robotami budowlanymi oraz gastronomią.
Będzie gorzej?
Piotr Arak, Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego podkreśla w rozmowie z Wprost, że nie uda się uniknąć konsekwencji tego, co dzieje obecnie w gospodarce. Dodaje, że gospodarka także została zainfekowana wirusem i ponosi skutki metod, którymi władze próbują ograniczyć straty w ludziach. Wszystkie rozwiązania podejmowane przez poszczególne rządy, a także Unię Europejską dążą przede wszystkim do tego, aby zminimalizować ofiary śmiertelne i skalę zachorowań.
– Zaczęły się zawieszenia działalności, będą firmy, które będą miały problemy z utrzymaniem płynności, a także te, które będą zwalniały grupowo pracowników. Na razie tego jeszcze nie widzimy w danych statystycznych za marzec, ale widać to po mniejszej liczbie ofert pracy w sieci, czy kilkukrotnie większej liczbie wyszukań haseł w internecie związanych z zasiłkami i utratą pracy. To oznacza, że wiele firm będzie ograniczać swoją działalność. Niezależnie od tego, jak duży będzie strumień pieniędzy trafiający od państwa, firmy będą ponosić straty, bo krwiobieg w gospodarce został zaburzony – mówi Piotr Arak.
Ekonomista uważa, że skutki dla gospodarki będą różne w zależności od czasu trwania epidemii, a we wszystkich zaproponowanych przez rząd rozwiązaniach okres trzech miesięcy jest najważniejszy.
– Zakładając, że pod koniec kwietnia udałoby się zrestartować gospodarkę, wtedy mamy jeszcze szansę na to, żeby polska gospodarka nie kurczyła się w roku 2020. Ważne jest też, żeby nasi partnerzy handlowi również działali. Jeżeli sytuacja przedłuży się np. do połowy roku, tonasza gospodarka skurczy się wg niektórych prognoz nawet o 10 proc., my w szacunkach z połowy marca mówimy o recesji nawet 4,7 proc. To są jednak szacunki i scenariusze, które będą się zmieniać wraz z rozwojem sytuacji. Od stu lat nie mieliśmy do czynienia z takim kryzysem w Europie. Oby tylko gospodarka była jego ofiarą – podsumowuje.
Z danych polskiej firmy SentiOne zajmującej się monitoringiem internetu wynika, że najwięcej dyskusji w sieci dotyczy ZUS-u zaś drugim aktywnie dyskutowanym tematem jest tarcza kryzysowa.
- Warto zwrócić uwagę na bardzo dużą ilość wypowiedzi o negatywnym wydźwięku dotyczącym ZUS-u. W przypadku dyskusji o tarczy antykryzoswej jest ich mniej, ale też możemy je zaobserwować. O samym zwieszeniu działalności nie dyskutuję się aż tak dużo, ale widać skok w dyskusjach od 16 marca 2020. Dla porównania dyskusje w pierwszym kwartale 2020 roku miały zasięg na poziomie ponad 2 milionów, gdzie dla porównania wszystkie wzmianki o tej tematyce w całym 2019 roku miały łącznie 3 miliony zasięgu – mówi Ewa Stachowiak z SentiOne.
Przedsiębiorca w dobie kryzysu - upadłość ostatecznością
Zapytaliśmy prawników o to, co w obecnej sytuacji ekonomicznej mogą zrobić przedsiębiorcy ze swoimi problemami finansowymi. Adwokat Malwina Niczke-Chmura i radca prawny Radosław Zdzieborski z kancelarii JSLegal wskazują, że przedsiębiorcy mają narzędzia – prawne i ekonomiczne – by zareagować na negatywne trendy gospodarcze, szczególnie mając na uwadze ochronę kilku dóbr - integralności swoich przedsiębiorstw (w tym klientów, jak i swoich zespołów ludzkich), lecz również członków władz, którzy w pewnych okolicznościach mogą ponosić osobistą odpowiedzialność za zobowiązania zarządzanych firm. Prawnicy wskazują, że niemal każdy biznes przez wszystkie przypadki odmienia dziś pojęcie „restrukturyzacji”, a część firm- jak pokazują statystyki - zaczyna zapoznawać się z terminem „upadłość”.
– Kluczowy jest spokój. Wnikliwa analiza sytuacji przedsiębiorstwa, struktury jego kosztów stałych, możliwości ich względnie szybkiej rearanżacji - to absolutny elementarz. Ważne jest niepodejmowanie decyzji pochopnych, nieodwracalnych, które mogą skutkować niemożnością odbudowania dziś nadwątlonej, ale może niebeznadziejnej sytuacji firmy. Przed działaniami z obszaru normatywnie uregulowanych restrukturyzacji czy upadłości – konieczna jest restrukturyzacja faktyczna, czyli operacyjna. Bezwzględnie konieczne jest obniżenie kosztów stałych, renegocjacja umów, których realizacja może okazać się zagrożona. Dla pertraktacji kluczowe będą pojęcia nadzwyczajnej zmiany stosunków oraz siły wyższej. Oba mają dziś bardzo szerokie zastosowanie do większości zawartych umów. Możliwe (a czasem wręcz konieczne ze względu na charakter działalności np. usługowej) są w obecnej sytuacji renegocjacje terminów realizacji wzajemnych świadczeń, w tym terminów płatności, a o ile to możliwe ze względu na rodzaj świadczenia – dążenie do ich rozłożenia na części – mówią prawnicy.
Firmy, które są w gorszej sytuacji finansowej i zagrożone niewypłacalnością, powinny dokonać analizy wymagalnych już wierzytelności i podjąć niezwłoczne negocjacje ze swoimi wierzycielami. Szczególnie tymi, którzy pełnią strategiczną rolę w ich działalności gospodarczej. Malwina Niczke-Chmura i Radosław Zdzieborski z kancelarii JSLegal wskazują, że w niektórych sytuacjach warto rozważyć restrukturyzację zadłużenia przy pomocy sądu.
– Warto rozważyć tę możliwość, gdy nie wszyscy wierzyciele, ale większość z nich, zaakceptowałaby biznesowy plan restrukturyzacji proponowany przez przedsiębiorcę. Taki plan restrukturyzacji może przewidywać jako planowane działania np. przesunięcie terminów płatności, rozłożenie na raty, umorzenie części płatności a nawet zamianę wierzytelności na udziały w firmie dłużnika. Zbadanie możliwości przeprowadzenia formalnego, a nie tylko faktycznego, postępowania restrukturyzacyjnego wymagać może konsultacji z prawnikiem albo doradcą restrukturyzacyjnym, w celu przygotowania i złożenia do sądu właściwego wniosku restrukturyzacyjnego wraz z planem restrukturyzacji – dodają.
Czytaj też:
Tarcza antykryzysowa nie pomoże branży transportowej
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.