Obniżki cen usług przeważnie cieszą klientów. W przypadku spadku cen polis OC zadowolenie powinno być jednak przedwczesne, bo akurat na tym rynku nie wróży to nic dobrego w dłuższej perspektywie. Spadki cen plis umocniły się po lockdownie, kiedy to spadła sprzedaż samochodów. Mniejsza liczba nowych rejestracji aut przełożyła się na spadek zawieranych nowych polis OC. Ubezpieczyciele zaczęli więc mocniej walczyć o klientów, oferując atrakcyjniejsze ceny – przypomina „Rzeczpospolita”.
Niższe ceny to gorszej jakości usługi
Co złego jest w spadających cenach ubezpieczenia pojazdów? Już kilka lat temu towarzystwa ubezpieczeniowe agresywnie walczyły o klientów niskimi cenami, co ostatecznie doprowadziło do tego, że w którymś momencie wysokość składki trzeba było podnieść i to znacząco.
Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń, zwrócił w rozmowie z „Rz” uwagę na fakt, że rośnie średnia wartość szkody, wobec czego ubezpieczyciele nie mają jak ich pokrywać, skoro trafia do nich coraz mniej pieniędzy. Szukając oszczędności, obniżają jakość usług. To ostatecznie uderza w klienta i sprawia, że oszczędność na składce była tylko pozorna.
Likwidacja jednej szkody kosztuje coraz więcej
PIU wylicza, że średnia składka za ubezpieczenie OC pojazdów mechanicznych spadła z 523 zł w 2019 roku do 500 zł w 2020 roku. W ramach polis OC ubezpieczyciele zlikwidowali w zeszłym roku niemal 1,1 mln szkód. Niemal 4 pojazdy na każde 100 miały szkodę. Średni koszt jednej szkody to 8178 zł.
Rok wcześniej szkód było prawie 1,2 mln. Szkodę miało przy tym niemal 5 na każde 100 pojazdów (spadek liczby zdarzeń na drodze miał zapewne związek z tym, że z powodu obostrzeń kierowcy więcej czasu spędzali w domach). Za to średnia wartość szkody była niższa, bo wyniosła 7767 zł.
Czytaj też:
Ubezpieczenie na wakacyjne podróże. Jak o nie zadbać?