Po powrocie z Włoch wielu Polaków zadaje sobie pytanie, jak to możliwe, że nawet w bardzo drogim Rzymie można wypić kawę za 1,5 euro, a w Polsce w kawiarni sieciowej kosztuje ona co najmniej 11 zł. Wielu posądza właścicieli kawiarni o pazerność. Z zarzutem tym rozprawił się Adam Ringer, prezes Green Caffe Nero, jednej z najpopularniejszych w Polsce sieci kawiarni.
Dlaczego kawa we Włoszech jest tańsza niż w Polsce?
W rozmowie z naczelnym serwisu money.pl przekonuje, że różnica w cenie wynika ze sposobu, w jaki pijemy kawę my, a jak robią to Włosi.
– Jeżeli pan siada i zajmuje stolik we Włoszech, to nie kosztuje już 1,5 euro. Włosi mają bardzo specyficzną kulturę picia kawy, często jest to espresso po jedzeniu. To taki "napój po", z mlekiem kawę piją tylko rano. Oni nie siedzą i nie okupują kawiarni. Piją kawę i wychodzą – tłumaczy Ringer.
Co innego Polacy, którzy potrafią spędzić w kawiarni kilka godzin i zamówić w tym czasie dwie kawy i kawałek ciasta. Pracę z kawiarni polubili niektórzy freelancerzy, którzy tłumaczą, że lubią pracować „wśród ludzi”. Potrafią zajmować stolik przez wiele godzin, a obsługa nie bardzo ma jak zasugerować im, że w tej sytuacji złożenie zamówienia za 20 zł jest niestosowne. – Od razu by nas opisali w internecie, że mamy dolary w oczach, a nie serce w kawie – powiedział Ringer.
– To się odbija w cenie kawy, bo kawa jest biletem do tego miejsca – wyjaśnił przedsiębiorca. Na pytanie, czy tacy „okupujący” przy jednej kawie stolik klienci oznaczają dla niego stratę, zaprzeczył, bo „najdroższe są puste miejsca”.
Prezes Caffe Nero o przyzwyczajeniach Polaków
Chcąc odpowiedzieć na potrzeby Polaków, kawiarnie muszą działać w dużych lokalach.
– My dziś otwieramy lokale, które mają 200 m2. Zaczynaliśmy od 70 m2. Większa kawiarnia oznacza większy czynsz. Do tego kawiarnia nie jest miejscem docelowym: ludzie nie przejdą pół Warszawy, by trafić do konkretnej kawiarni, ale przychodzą przy okazji. Restauracja może być w zaułku. Jak jest dobra, to ludzie i tak do niej przyjdą – wyjaśniał przedsiębiorca.
Kawiarnie znajdują się w biurowcach albo popularnych miejscach, w których przebywa dużo ludzi. A popularne miejsce to wysoki czynsz, więc koło się zamyka.
Ringer powiedział też, że najlepsze miesiące dla kawiarni to październik i marzec. – Dlaczego? Nie wiem. To długie miesiące bez przerw – wskazał.
Zdradził, że jego sieć sprzedaje ok. 700 tys. kaw miesięcznie w 76 lokalach oraz 200 tys. kanapek. Zapytany, na czym lepiej zarabia: kanapkach czy czarnym napoju, odpowiedział od razu: – Na kawie.
Czytaj też:
Drożyzna wygoniła klientów z kawiarni. Tańszą kawę kupujemy na stacji benzynowejCzytaj też:
Czy kawa może wspomóc odchudzanie? Tak, jeśli nie popełnisz tego błędu