Niedziela Palmowa w 2013 r. Przed szczecińskim kościołem wierni przystają w grupkach, aby życzyć sobie Wesołego Alleluja. W rozmowach przewija się sensacja dnia – aresztowanie Pawła Golemy. Ktoś widział, jak wcześnie rano antyterroryści, w kominiarkach i z długą bronią, prowadzili Golemę do samochodu. Dlatego nie było go na mszy, zwykle siada w pierwszej ławce.
Niewielu jest mieszkańców portowego miasta, którzy by nie wiedzieli, o kogo chodzi. Paweł Golema to właściciel wielu szczecińskich lokali gastronomicznych. Człowiek nie tylko majętny, ale i towarzyski, garną się do niego znani sportowcy, bo Golema jest światowym mistrzem karate, ma dziewiąty dan. Lgną do niego także politycy różnych opcji, licząc na wsparcie w kampanii wyborczej. On nie faworyzuje żadnej partii.
Swoje imperium gastronomiczno-rozrywkowe budował latami. Adamowi Zadwornemu, dziennikarzowi lokalnego oddziału „Gazety Wyborczej”, wyznał, że jego pierwsza inwestycja – dyskoteka Palladium – powstała za pieniądze z trenerskich diet zagranicznych i turystycznego przemytu.
W następnych dniach Wielkiego Tygodnia wieści o aresztowaniu biznesmena poszerzają się o informację, że akcji antyterrorystów było więcej. W kajdankach wyprowadzono nie tylko restauratora i jego syna. Również właścicieli salonu pogrzebowego, sieci sklepów jubilerskich, troje urzędników kontroli skarbowej oraz inspektorkę z sanepidu.
Funkcjonariusze CBA nie patyczkowali się z podejrzanymi. Wyciągali ich z łóżek, mimo płaczu dzieci i przerażenia innych domowników. Kazali zamknąć psy obecne w mieszkaniu, bo w przeciwnym razie je zastrzelą.
Czytaj też:
Nowa polska książka jak „Proces” Franza Kafki. „Świetna i poruszająca”
W akcji uczestniczyła łącznie ponad setka funkcjonariuszy, z których część osobiście poszukiwała dowodów jakiegokolwiek przestępstwa. Ich stosunek do tych czynności oraz Pawła Golemy zmieniał się z godziny na godzinę, gdy zauważyli, że każda z zatrzymywanych rzeczy ma certyfikat jakości i pochodzenia, paragon czy fakturę. Pod koniec funkcjonariusze pocieszali domowników, że wszystko na pewno wkrótce się wyjaśni, że to „jakieś nieporozumienie”. Nikt nie przypuszczał wtedy, że sprawa potrwa następne 10 lat.
– Przestępczość zorganizowana – szeptano na mieście. Krążyła plotka, że Golema jest powiązany z sycylijską mafią, dlatego zna język włoski. Potem się okazało, że są to kontakty sportowe.
Na wszelki wypadek do jego restauracji na Wałach Chrobrego przestali przychodzić na obiady urzędnicy z pobliskiego Urzędu Wojewódzkiego. Przede wszystkim ci, którzy dostali od Golemy karty rabatowe. Nie były to pojedyncze przypadki. Mówiono o tysiącach zniżek na konsumpcję. Krążył dowcip, że po akcji CBA beneficjenci kart rabatowych pozbyli się ich, wyrzucając do Odry.
Synek do domu dziecka
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.