Poszła na rozmowę ws. pracy do Biedronki. Wystarczyło 5 minut

Poszła na rozmowę ws. pracy do Biedronki. Wystarczyło 5 minut

Biedronka
Biedronka Źródło: Shutterstock
5 minut - tyle czasu potrzeba, by podczas spotkania rekrutacyjnego otrzymać propozycję pracy w Biedronce. Pracy w sklepie nie brakuje, a zarobki dla poczatkujących są nieznacznie wyższe niż płaca minimalna.

Dziennikarka Wirtualnej Polski zrealacjonowała jak przebiegała jej rekrutacja do jednej z krakowskich Biedronek na stanowisko sprzedawca-kasjer.

W ogłoszeniu dotyczącym tego stanowiska podano, że można liczyć na umowę o pracę od razu po zatrudnieniu, a także na regularne podwyżki oraz 20 różnych benefitów. Czego pracodawca oczekuje? Przede wszystkim gotowości do pracy fizycznej na trzech zmianach (porannej, popołudniowej, nocnej oraz weekendowej), a także otwartości na kontakt z klientem.

Zgłosiła się do pracy w Biedronce. Przyjęli ją natychmiast

Po wysłaniu aplikacji odzew nastąpił dość szybko. Kierowniczka placówki zadzwoniła bowiem już po trzech dniach z zaproszeniem na rozmowę rekrutacyjną. – Dlaczego chce pani pracować w Biedronce? – tak brzmiało pierwsze pytanie, które usłyszała kandydatka.

Następnie musiała opisać swoje dotychczasowe doświadczenie w handlu i obsłudze klienta. Dla dziennikarki nie stanowiło to problemu, gdyż takie doświadczenie posiadała. Później musiała już tylko wskazać, jaki interesuje ją wymiar godzinowy, po czym usłyszała, że zostanie wysłana na badania, a potem pozostaje już tylko podpisanie umowy. Cała rozmowa trwała pięć minut.

Zatrudnienie od ręki wynika z braku rąk do pracy w Biedronce, co wyjaśniła dziennikarce pracownica sieci. – Sklepy są zazwyczaj zapakowane po brzegi paletami z towarem, podczas gdy magazyny świecą pustkami. Sprzedaż ma być jak największa. Musimy jednocześnie obsługiwać klientów, pracować na kasie, piekarni, na stoisku z owocami i warzywami, w niektórych sklepach przy ladach mięsnych, a do tego sprawnie rozładowywać towar. Nie każdy wytrzyma takie tempo pracy – wyjaśnia pracownica Biedronki.

Ile można zarobić?

To że pracy bywa na tyle dużo, że nie wiadomo, w co ręce włożyć przyznaje wspomniana kierowniczka krakowskiego sklepu. Czy taka praca się opłaca? Kandydatka za pracę na pełnym etacie może liczyć na 4700 zł brutto, czyli niewiele więcej niż płaca minimalna. Do tego dochodzą premie (m.in. za wyrobioną sprzedaż, czy audyt cen). Kierowniczka miała jednak problem z określeniem ich dokładnej wysokości. Wskazała natomiast benefity na które mogą liczyć pracownicy. To m.in. paczki świąteczne, vouchery do 1000 zł, dofinansowania e-kodów na zakupy, karty sportowe, opieka medyczna, czy wsparcie psychologa i rehabilitanta. Można też liczyć na kursy i szkolenia. Z benefitów zadowolona jest pracownica Biedronki.

Zostałam w Biedronce na 1/4 etatu dla benefitów. Niezależnie od tego, w jakim wymiarze godzinowym pracujesz, to masz te same prawa do korzystania z dodatków do pensji. Jedyne, co się zmienia, to wartość voucherów. Zamiast 1000 zł, które należą się osobom pracującym na pełnym etacie, dostaję 500 zł – podkreśla pracownica sklepu.

Czytaj też:
Dobre masło i mleko za darmo w Biedronce. Biegnij robić zapasy na święta, zanim wszystko wykupią
Czytaj też:
Wigilia wolna od pracy od przyszłego roku? Posłowie zdecydowali

Źródło: Wirtualna Polska