Artykuł sponsorowany

Pokolenie Mokate

Teresa Mokrysz została Przedsiębiorczynią 35-lecia według „Wprost”
Teresa Mokrysz została Przedsiębiorczynią 35-lecia według „Wprost” Źródło: ArsLumen Piotr Woźniakiewicz
Jak to się stało, że z małego sklepu z kawą i herbatą powstał nam w kraju jeden z największych koncernów spożywczych w tej części Europy? W tej historii jest wiele zwrotów akcji, szczęścia, nerwów, ryzyka, sukcesu, a przede wszystkim uporu i wytrwałości jednej góralskiej rodziny.

– Jestem naprawdę wdzięczna za tak wielkie wyróżnienie. Za to, że mogę znaleźć się w tak dostojnym gronie, za to, że redakcja „Wprost” zauważyła Mokate, za to, że zauważyła, że staramy się wnieść w polską gospodarkę jak najwięcej – mówiła Teresa Mokrysz na gali „Od transformacji do innowacji”, podczas której redakcja „Wprost” uhonorowała ją tytułem „Przedsiębiorcy 35-lecia”.

Chociaż początek założonej przez nią rodzinnej firmy Mokate datuje się właśnie na 35 lat wstecz, bo dokładnie 1990 r., to biznesowe dzieje rodziny Mokryszów mają dużo głębsze korzenie.

Dobro z Dobrej

Tak naprawdę historia marki Mokate zaczęła się pisać jeszcze w końcówce XIX wieku. To był 1900 r., kiedy to JozefMokryš, jeden z nestorów rodziny, otworzył w miejscowości Dobra swój sklep kolonialny. W tamtych czasach tego typu przybytki powstawały w centrach wielkich miast: Krakowie, Warszawie, Gdańsku. Tym bardziej dla mieszkańców małej miejscowości na Śląsku Cieszyńskim sklep Mokryša był oknem na świat. W witrynie puszki z brazylijską kawą, paczki indyjskiej herbaty, orientalne przyprawy, bakalie, egzotyczne owoce.

Ale Josef Mokryš był nie tylko lokalnym przedsiębiorcą. W historii Dobrej zapisał się jako prężnie działający społecznik, aktywista i... strażak. Dokładnie przez 43 lata pełnił funkcję komendanta miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Jego dorobek odżył po niemal 100 latach. Wystarczył jeden z wywiadów dla czeskiej prasy, którego udzieliła Teresa Mokrysz. Wspomniała w nim, że jeden z jej przodków był strażakiem w miejscowości Dobra niedaleko Frydka-Mistka. Na ten artykuł przypadkiem natknęła się Ludmila Baranová, która dzisiaj, wiele dekad po JozefieMokryšu pełni funkcję komendanta straży pożarnej w Dobrej. Baranová postanowiła skontaktować się z rodziną Mokryszów i zaprosić ich w dawne rodzinne strony.

Na przyjęcie zaproszenia nie trzeba było długo czekać. Teresa Mokrysz wraz z mężem Kazimierzem i córką Sylwią wybrali się do Dobrej w 2016 r. Wtedy nastąpiło również odsłonięcie ufundowanej przez nich tablicy upamiętniającej zasługi Mokryša dla lokalnej społeczności. Napisano: „Swoją filantropią i wspieraniem towarzystwa sportowego Sokół przyczynił się do powstania i rozwoju ruchu pożarniczego w gminie, edukacji młodzieży i rozwoju wspólnoty obywatelskiej“. – Co wyszło z Dobrej, może być tylko dobre! Cieszę się, że nasza rodzina odwołuje się do swoich czeskich korzeni – mówiła podczas uroczystości Teresa Mokrysz

W 1927 r. w ślady Jozefa poszedł jego młodszy brat, a dziadek Kazimierza Mokrysza, Alois Mokryš. Też otworzył sklep kolonialny, ale tym razem już w Goleszowie, po polskiej stronie Beskidu Cieszyńskiego. Wtedy urzędnicy spolszczyli mu również nazwisko z Mokryš na Mokrysz. Właśnie pod taką nazwą funkcjonowały kolejne rodzinne przedsięwzięcia. Rozwój zatrzymała II wojna światowa.W czasach PRL wszelka prywatna inicjatywa była gnębiona. Mokryszowie próbowali sił w różnych branżach, ale najlepszy czas zaczął się dla nich już po transformacji ustrojowej, kiedy do gry wkroczyła Teresa Mokrysz i przeniosła rodzinny biznes na wyższy poziom.

Randka pod internatem

Teresa Mokrysz pochodzi z Istebnej. Wychowała się w góralskim domu z tradycyjnymi wartościami. Od najmłodszych lat jej pasją były narty biegowe. Zaliczała trasy w rejonie Beskidu Śląskiego. Trenerzy zauważyli jej talent i zaczęli wystawiać do gry o puchary. Chociaż jako mała dziewczynka odnosiła sukcesy w zawodach narciarskich, choćby mistrzostwo okręgu w grupie juniorów, to postawiła na naukę. – Nie żałowałam, ponieważ nie rozstałam się z nartami. Z nart zostawiłam sobie przyjemność, eliminując rywalizację, zawody i mordercze treningi – mówiła.

Skok w dorosłość zrobiła bardzo wcześnie, bo już jako czternastolatka. Zdecydowała się na przeprowadzkę do przyszkolnego internatu. To pod jego murami miała pierwszą randkę z Kazimierzem Mokryszem, jej przyszłym jeszcze wtedy mężem.

– Randkę zgłosiłam opiekunce, uzyskałam zgodę na spotkanie i dopiero wtedy mogliśmy z przyszłym mężem pospacerować pół godziny, zresztą pod oknami internatu. Uważaliśmy to wówczas za zupełnie naturalne – wspominała Teresa Mokrysz w jednym z wywiadów.

Za mąż wyszła równie wcześnie, bo w wieku 19 lat. Wspólnie z mężem podjęli studia na Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

Jej mąż – Kazimierz otworzył zakład produkcji elementów budowlanych. Z budowlanki przerzucił się na wypiekanie paluszków. Jak na tamte czasy szło mu naprawdę nieźle. Pod koniec lat 80. zatrudniał już 150 osób. Biznes działał tak do 1989 r., bo dokładnie w 1990 r. zaczął się pisać nowy i najbardziej spektakularny rozdział w historii rodziny Mokryszów. Teresa Mokrysz założyła firmę Mokate – nazwę biorąc od pierwszych sylab imion i nazwiska założycieli – Mokrysz KAzimierz TEresa.

Wszystko na jedną reklamę

Ta zmiana nie wzięła się znikąd. Na nowy pomysł na biznes Teresa Mokrysz wpadła już kilka lat wcześniej. Zaczęło się od szczęśliwego zbiegu okoliczności.

W samolocie do Londynu przedstawicielka holenderskiej firmy wytwarzającej śmietankę w proszku do kawy zaproponowała jej sprzedaż tego produktu w Polsce. To był 1987 r. Pierwszego tira słynnej śmietanki Carmen sprowadziła za pożyczone od męża dolary. Pomógł jej też w sprzedaży towaru, który lądował na półkach razem z opakowaniami paluszków. Biznes szedł tak dobrze, że Mokryszów odwiedzili dyrektorzy z holenderskiej firmy. Przywieźli ze sobą inny produkt – słynne cappuccino w proszku, które dzisiaj każdy w Polsce zna pod nazwą Mokate Cappuccino. Ale okazało się, że Polacy nie rozumieli formuły produktu, potrzebna była reklama instruktażowa. Teresa Mokrysz podjęła wtedy najbardziej ryzykowną decyzję w karierze.

Zainwestowała wszystkie oszczędności – swoje, męża, całej rodziny – w reklamę telewizyjną Mokate Cappuccino w najdroższym czasie antenowym po wieczornym wydaniu „Wiadomości” a tuż przed prognozą pogody. To był 1992 r. Slogan reklamowy brzmiał: „Mokate. Gwiazda wśród kaw”. Współtwórczynią tej pierwszej reklamy była Sylwia Mokrysz, córka Teresy i Kazimierza Mokryszów, wtedy jeszcze studentka, która w tym celu założyła własną Agencję Reklamową „Sylwia”. Kampania przeszła do historii. Również dlatego, że była pierwszą reklamą telewizyjną wyprodukowaną wyłącznie w Polsce; bez udziału zagranicznych partnerów.

Teresa Mokrysz do dzisiaj pamięta nerwy przed pierwszą emisją. – Siedzieliśmy z mężem przed telewizorem jak urzeczeni. I byliśmy dumni. Dzień w dzień zasiadaliśmy przed odbiornikiem i przez kolejne dziesięć dni sprawdzaliśmy w dziale handlowym, czy są już jakieś zamówienia – wspominała w wywiadach. Ale efektów nie było widać. Minął październik, minął listopad i nadal nic. Przełom przyszedł dopiero 6 grudnia. Do Ustronia przyjechał pierwszy klient, który mówił, że jest u nich, bo widział reklamę w telewizji. Co najważniejsze, nie przyjechał samochodem czy dostawczakiem. Podjechał od razu całym tirem i zapakował praktycznie cały zapas cappuccino jaki Mokryszowie mieli wtedy na stanie. Po nim zaczęli się pojawiać kolejni, a po nich kolejni, a wraz z nimi problemy z zaparkowaniem pojazdów przed magazynem i noclegami dla zmęczonych wyprawami w Beskid kierowców. – Nie mogliśmy nadążyć z produkcją – wspomina Teresa Mokrysz.

Herbaciany przełom

Pieniądze zarobione na śmietance i cappuccino poszły na inwestycje. Mokryszowie z czasem odcięli się od holenderskich dostawców i sami u siebie zaczęli produkować i zabielacze, i kawy w proszku. W Ustroniu powstał nowoczesny zakład. Kolejny w Żorach. Do oferty dołączały nowe kategorie produktowe: kawy, czekolady, soki. Trwało umacnianie krajowej pozycji, aż w końcu Mokate zdobyło 70 proc. całego polskiego rynku cappuccino. To była końcówka ubiegłego wieku. Na początku tego stulecia nastąpił kolejny przełom. W ofercie grupy Mokate pojawiły się herbaty. Partnerem został legendarny londyński Dom Herbaty – Thompson Lloyd & Ewart z historią sięgającą jeszcze 1760 r. Mokate szybko zdobyło jedną piątą herbacianego rynku w Polsce.

Rozwój nowych marek wsparła Sylwia Mokrysz. Herbacie LOYD zapewniła pozycję krajowego lidera w swojej kategorii. Podobnie było z brandem Minutka, Babcia Jagoda i innymi, którym pomogła uzyskać przewagi konkurencyjne.

W międzyczasie rodzinna firma postawiła już zagraniczne zakłady – w Czechach, na Słowacji i Węgrzech. Otworzyła zagraniczne przedstawicielstwa. Przychody rosły z roku na rok w dwucyfrowym tempie. W 2002 r. 270 mln zł. Rok później już ponad 300 mln zł. Przed spółką rysowała się całkiem nowa perspektywa. Cel był jeden – ekspansja polskiego Mokate na cały świat. W jego osiągnięciu pomogło kolejne pokolenie.

Z Ustronia na cały świat

Adam Mokrysz, syn Teresy i Kazimierza Mokryszów, wszedł oficjalnie do rodzinnej firmy jako 25-latek. Dopiero co skończył zarządzanie i marketing na Akademii Ekonomicznej w Katowicach – zresztą tej samej, gdzie studiowali jego rodzice. Robił doktorat, a jednocześnie pracował w Mokate jako menadżer ds. marketingu. Doktorat obronił. Później skończył jeszcze University of London na kierunku – handel zagraniczny – oraz studia podyplomowe na Uniwersytecie w Lozannie.

Wchodząc do firmy rodziców, miał jedną misję – rozwój eksportu. Kiedy zaczynał, sprzedaż zagraniczna odpowiadała za około jedną piątą wszystkich przychodów firmy. Po dekadzie jego działalności w spółce, eksport stanowił już 60 proc. Sukces w ekspansji zagranicznej dał rodzicom klarowną sytuację. 1 stycznia 2016 r. Adam Mokrysz został prezesem zarządu całej Grupy Mokate. Rolę prokurenta i członka zarządu jego siostra – Sylwia Mokrysz, która również współtworzyła plan ekspansji firmy oraz wiele strategii marketingowych, z czego zresztą obroniła doktorat.

Dzisiaj Grupa Mokate to gigantyczny koncern spożywczy, na który składa się kilka przedsiębiorstw działających w Polsce, Czechach, Wielkiej Brytanii, na Słowacji czy Węgrzech. Firma posiada trzy zakłady produkcyjne – w Ustroniu, Żorach i czeskich Voticach. Roczne przychody przekraczają 1,5 mld zł. Już 80 proc. z tej kwoty to wpływy z eksportu. Produkty są znane na ponad 70 zagranicznych rynkach.

„Dla Mokate nadchodzący rok jest szczególny, ponieważ właśnie w 2025 r. mija 35 lat od powstania naszej firmy. To ogromne osiągnięcie i doskonała okazja, aby spojrzeć zarówno wstecz – na naszą historię, jak i w przyszłość – na to, co jeszcze przed nami” – pisała jeszcze pod koniec ubiegłego roku w liście do pracowników Sylwia Mokrysz. Przywołała również słynny cytat brytyjskiego chemika, Douglasa Hugh Everetta, który tak się zwrócił do naukowców: „Niektórzy ludzie żyją w świecie marzeń. Inni – patrzą w rzeczywistość. Są też tacy, którzy zmieniają jedno w drugie”.

Dla Teresy i Kazimierza Mokryszów jedno z największych marzeń już się spełniło. Ich dzieci z sukcesem przejęły firmę, stanowiąc solidne, czwarte pokolenie w rodzinnym biznesie. Dzisiaj największym wyzwaniem dla Mokate jest szukanie kompromisu między innowacyjnością współczesnej korporacji a tradycjami rodzinnej firmy. A w dalszej perspektywie szukanie następców – najlepiej tych z piątego pokolenia rodziny, która swój biznesowy początek miała zarówno 35 lat temu w polskim Ustroniu, jak i 125 lat temu w czeskiej Dobrej.