Ubiegły rok był rekordowy pod względem sprzedaży dla marki Rolls- Royce. Wierzymy, że w tym roku sprzedamy przynajmniej o jeden samochód więcej mówi w rozmowie z Businesstoday.pl Frank Tiemann, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej na rynek europejski Rolls-Royce Motor Cars.
Mladen Petrov: Ile jest złotych rolls-royce’ów na świecie?
Frank Tiemann: Zero. Samochód ze złota nie spełniałby naszych wymogów jakości, więc nie możemy takiego auta wypuścić na rynek. Ale mamy kolor, który nazywa się Arizona Sun. W naszej kolekcji 44 tys. barw to ta pełni funkcję złotej. Nie jesteśmy strażnikami gustu. Mamy kolory, które mogą się wydawać nieco dziwne, ale dla klienta coś oznaczają. A klient jest na tyle pewny siebie, że nie boi się okazywać swoich pragnień. Kiedy samochód wyjeżdża z naszej fabryki w Anglii, zdarza mi się pomyśleć: 'To nie jest kolor dla mnie'. A potem ten sam samochód widzę w Abu Zabi i wtedy nagle wszystko gra: światło, architektura, nawet drzewa sprawiają, że ten samochód teraz jest 'u siebie'.
Ale nawet bogate Emiraty Arabskie odczuły skutki kryzysu...
Mamy siedem salonów w regionie. Patrząc na wyniki sprzedaży, nie mamy wątpliwości, że jest to jeden z najbogatszych regionów świata. Nasi klienci stamtąd są bardzo świadomi tego, jak ich samochód powinien wyglądać. Mają odważny gust, który sprawdza się w tamtejszych realiach. To bardzo interesujący rynek. W tym samym roku, w którym sektor nieruchomości w Dubaju się załamał, kraj ten został naszym trzecim pod względem wielkości sprzedaży rynkiem. W dalszym ciągu jest to jeden z naszych najsilniejszych kierunków działania.
Jak Państwo utrzymują stały kontakt z klientami? Dzięki klubom właścicieli?
Nie uważam, że taki klub może w czymś pomóc. Nasi klienci należą już do tylu klubów, że nie potrzebują zaproszenia do kolejnego. Nie oznacza to jednak, że nie zabiegamy o bardzo bliskie stosunki. Zdarza się, że kiedy prezes firmy odwiedza dany kraj, zaprasza na kolację dziesięciu obecnych albo przyszłych właścicieli samochodu. W ten sposób już podczas kolacji powstaje sieć. Dla nas liczy się indywidualne podejście.
Czy to podejście pomaga zrealizować roczne plany sprzedaży?
Jesteśmy częścią BMW Group. Umowa jest taka, że musimy przynosić zyski. Nie chodzi o wolumen sprzedaży. My sprzedajemy dobra luksusowe. Ta działka rządzi się innymi prawami. Ale w zeszłym roku dobrze się spisaliśmy, jeśli chodzi o zysk całej grupy. To był też rekordowy rok w historii Rolls-Royce’a. Sprzedaliśmy 3538 aut! Wierzymy, że w tym roku sprzedamy przynajmniej o jedno więcej.
Kiedy z salonu Rolls-Royce’a w Polsce wyjedzie pierwszy samochód ? przeczytaj wywiad z Frankiem Tiemannem w najnowszym numerze 'Bloomberg Businessweek Polska' już w poniedziałek.
Frank Tiemann: Zero. Samochód ze złota nie spełniałby naszych wymogów jakości, więc nie możemy takiego auta wypuścić na rynek. Ale mamy kolor, który nazywa się Arizona Sun. W naszej kolekcji 44 tys. barw to ta pełni funkcję złotej. Nie jesteśmy strażnikami gustu. Mamy kolory, które mogą się wydawać nieco dziwne, ale dla klienta coś oznaczają. A klient jest na tyle pewny siebie, że nie boi się okazywać swoich pragnień. Kiedy samochód wyjeżdża z naszej fabryki w Anglii, zdarza mi się pomyśleć: 'To nie jest kolor dla mnie'. A potem ten sam samochód widzę w Abu Zabi i wtedy nagle wszystko gra: światło, architektura, nawet drzewa sprawiają, że ten samochód teraz jest 'u siebie'.
Ale nawet bogate Emiraty Arabskie odczuły skutki kryzysu...
Mamy siedem salonów w regionie. Patrząc na wyniki sprzedaży, nie mamy wątpliwości, że jest to jeden z najbogatszych regionów świata. Nasi klienci stamtąd są bardzo świadomi tego, jak ich samochód powinien wyglądać. Mają odważny gust, który sprawdza się w tamtejszych realiach. To bardzo interesujący rynek. W tym samym roku, w którym sektor nieruchomości w Dubaju się załamał, kraj ten został naszym trzecim pod względem wielkości sprzedaży rynkiem. W dalszym ciągu jest to jeden z naszych najsilniejszych kierunków działania.
Jak Państwo utrzymują stały kontakt z klientami? Dzięki klubom właścicieli?
Nie uważam, że taki klub może w czymś pomóc. Nasi klienci należą już do tylu klubów, że nie potrzebują zaproszenia do kolejnego. Nie oznacza to jednak, że nie zabiegamy o bardzo bliskie stosunki. Zdarza się, że kiedy prezes firmy odwiedza dany kraj, zaprasza na kolację dziesięciu obecnych albo przyszłych właścicieli samochodu. W ten sposób już podczas kolacji powstaje sieć. Dla nas liczy się indywidualne podejście.
Czy to podejście pomaga zrealizować roczne plany sprzedaży?
Jesteśmy częścią BMW Group. Umowa jest taka, że musimy przynosić zyski. Nie chodzi o wolumen sprzedaży. My sprzedajemy dobra luksusowe. Ta działka rządzi się innymi prawami. Ale w zeszłym roku dobrze się spisaliśmy, jeśli chodzi o zysk całej grupy. To był też rekordowy rok w historii Rolls-Royce’a. Sprzedaliśmy 3538 aut! Wierzymy, że w tym roku sprzedamy przynajmniej o jedno więcej.
Kiedy z salonu Rolls-Royce’a w Polsce wyjedzie pierwszy samochód ? przeczytaj wywiad z Frankiem Tiemannem w najnowszym numerze 'Bloomberg Businessweek Polska' już w poniedziałek.