Zgodnie z ustawą, Rada Ministrów jest zobowiązana do dokonania przeglądu systemu emerytalnego co trzy lata. Termin ostatniego przeglądu przypadł na koniec 2016 roku, a raport na ten temat przygotowywał Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W jednym z zapisów tego przeglądu – jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” – pojawia się zalecenie, by rozważyć „rozszerzenie katalogu tytułów podlegania ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym” o osoby, które wykonują pracę w oparciu umowy o dzieło.
Rada Ministrów przyjęła już ten dokument, w najbliższym czasie zajmie się nim Sejm. Co takie rozwiązanie może zmienić? Przede wszystkim przy umowie o dzieło płaciłoby się składkę rentową i emerytalną (z wyłączeniem chorobowej i wypadkowej). Zwolennicy takiego rozwiązania argumentują, że ten sposób może to ukrócić praktyki tych pracodawców, którzy zawierają umowy o dzieło zamiast umowy o pracę.
Pół roku obserwacji
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej, Elżbieta Rafalska w rozmowie z RMF FM powiedziała, że potrzebny jest czas, by zastanowić się nad oskładkowaniem umów o dzieło. – Jest dokument, w którym mówimy, że mogą to być zmiany do rozważenia, jak będzie właściwy moment. Dzisiaj żaden tego typu dokument nie powstaje – mówiła.
Jednocześnie minister przyznała, że kierowany przez nią resort będzie bacznie przyglądał się sytuacji na rynku pracy. Od 1 stycznia 2017 roku podniesiona została płaca minimalna, a od 1 stycznia 2016 roku ozusowane są umowy zlecenia. Stąd też pojawiły się obawy, że w pogoni za zmniejszaniem kosztów pracy, pracodawcy mogą jeszcze chętniej decydować się na proponowanie pracownikom nieoskładkowanych umów o dzieło. Rafalska wyjaśniała, że w związku z tym stanem rzeczy, sytuację trzeba będzie analizować pod kątem możliwego dodatkowego opodatkowania umów o dzieło.
– Potrzebujemy pół roku (...). Na pewno co najmniej półroczny okres obowiązywania wprowadzonej teraz godzinowej stawki minimalnej jest takim, który może dać nam podstawę do dalszych rozważań i analiz – doprecyzowała minister.