Zespół złożony z naukowców z University of Portsmouth i ich ukraińskich kolegów wziął się za produkcję destylatu przed trzema laty. W tym celu zasiano żyto w gospodarstwie leżącym na terenie okalającym elektrownię, w której w 1986 roku doszło do wybuchu reaktora. Jak podkreślają twórcy rzemieślniczej wódki o wiele mówiącej nazwie „Atomik”, jest to pierwszy przeznaczony do konsumpcji produkt powstały w tzw. zonie od czasu katastrofy. – Sądzę, że to najważniejsza butelka alkoholu na świecie, ponieważ może pomóc w ożywieniu gospodarczym społeczności żyjących wewnątrz zony i na okalających ją terenach – komentował profesor Jim Smith z Wielkiej Brytanii. Jak podkreślił, choć prowadzenie nowych inwestycji i uprawa roli w Strefie Wykluczenia nadal są zabronione, żyją tam tysiące osób.
Samogon produkowany w Czarnobylu ma 70 proc. Rozcieńczany jest wodą z podziemnych warstw wodonośnych, która – jak twierdzą naukowcy – ma podobny skład chemiczny do wód gruntowych występujących we francuskiej prowincji Champagne. Po serii badań ustalono, że jakkolwiek użyte do produkcji ziarna żyta zawierały nieco podwyższoną ilość strontu-90, to po ich przetworzeniu została ona zredukowana do bezpiecznego poziomu. W gotowym alkoholu znajdował się jedynie naturalny węgiel-14, który obecny jest także w innych tego typu produktach. – Nie jest bardziej radioaktywna niż jakakolwiek inna wódka. Każdy chemik powie ci, że kiedy coś destylujesz, nieczystości pozostają w odpadach produkcyjnych – tłumaczył prod. Smith.
Jednorazowe wytworzenie partii wódki nie kończy jednak sprawy. Naukowcy zakładają przedsiębiorstwo „The Chernobyl Spirit Company”, które ma zająć się produkcją wódki „Atomik” na większą skalę. W przedsięwzięcie mają zostać zaangażowani mieszkańcy zony, do których trafi 75 proc. zysków ze sprzedaży „księżycówki”.
Czytaj też:
Sarkofag elektrowni jądrowej w Czarnobylu może runąć. „Bardzo wysokie prawdopodobieństwo"