W czasie pandemii jeszcze trudniej uzyskać alimenty. W lipcu padł rekord w liczbie przekazanych przez gminy informacji o dłużnikach alimentacyjnych: do rejestru BIG InfoMonitor trafiło 2655 nowych osób unikających łożenia na dzieci. Jest ich już w sumie prawie 280 tys. i łącznie mają niemal 11,4 mld zł zaległości.
W tym roku co drugie niealimentowane dziecko ze względów finansowych nie wyjechało na wakacje, 3 proc. rodzin pozbawionych alimentów żyje na skraju ubóstwa, a 41 proc. skromnie – wynika z badania przeprowadzonego przez BIG InfoMonitor.
Sytuację ma szansę poprawić zmiana progu dochodowego kwalifikującego do świadczeń z funduszu alimentacyjnego, już od 1 października wzrasta on o 100 zł do 900 zł. Druga pozytywna zmiana gwarantuje, że przekroczenie progu dochodowego nie dyskwalifikuje, a jedynie pomniejsza kwotę świadczenia z FA.
Jak wynika z badania zrealizowanego przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor w partnerstwie ze Stowarzyszeniem Dla Naszych Dzieci, w trzech na 100 domów, w których dzieci nie otrzymują alimentów brakuje pieniędzy na podstawowe potrzeby, 41 proc. mówi, że funkcjonuje bardzo skromnie, a 52 proc. ocenia sytuację materialną swojego gospodarstwa domowego na średnim poziomie, co nie oznacza, że żyją bez trosk, muszą bowiem oszczędzać na każde poważniejsze zakupy. W miarę komfortowo wiedzie się jedynie w 5 proc. domów, w których jedno z rodziców nie chce utrzymywać swojego dziecka lub dzieci. Statystyki te przekładają się na realne problemy setek tysięcy rodzin.
Ratunek przychodzi z zewnątrz
Z analiz przeprowadzonych przez Justynę Żukowską-Gołębiewską dla Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci wynika, że brak wsparcia finansowego od jednego z rodziców negatywnie wpływa na jakość życia blisko 70 proc. niealimentowanych dzieci. Odpowiedzi tych byłoby więcej gdyby nie fakt, że w części domów sytuację ratują nowi partnerzy i dalsza rodzina. W zdecydowanej większości przypadków samodzielny rodzic jest jednak nadmierne obciążony pracą albo jego rodzina doświadcza niedostatku.
Tytuł do wypłaty alimentów jest, ale pieniędzy nie ma
Większość rodziców nie poprzestaje na porozumieniu z drugim rodzicem i posiada orzeczenie sądu zasądzające alimenty na rzecz swojego dziecka (95 proc.). Niestety niewiele to daje. Według badania jedynie 11 proc. rodziców otrzymuje świadczenie regularnie, a 14 proc. dostaje pieniądze od czasu do czasu, reszcie pozostaje najwyżej starć się o pomoc z funduszu alimentacyjnego i udaje się to 28 proc. ankietowanych. Reszta, czyli niemal połowa, musi radzić sobie sama, bo nie uzyskuje żadnej pomocy, ani ze strony rodzica, ani ze strony państwa. Rodzic nie poczuwa się do obowiązku płacenia, a przyjęte dla wypłat z funduszu alimentacyjnego kryteria dochodowe – 800 zł na osobę są za niskie, by pozwoliły zwrócić się po wypłatę.
Dłużnicy nie płacą latami
Wśród oczekujących na pieniądze od niesolidnych rodziców szanse na zmianę sytuacji są niewielkie, niepłacący są bowiem bardzo konsekwentni. Co czwarty (26 proc.) nie łoży na dziecko lub dzieci przez co najmniej 3 lata i dłużej, 8 proc. potrafi unikać obowiązku przez ponad 10 lat, a co piąty nawet nie zaczyna płacić.
Pandemia pogorszyła ściągalność alimentów
Pandemia ponad połowie rodziców wychowujących dzieci, na które mają zasądzone alimenty, jeszcze bardziej skomplikowała i tak trudne już życie. 53 proc. z nich zaznacza, że dziś doświadczają większych problemów z ubieganiem się o alimenty. Dłużnicy tłumaczą bowiem, że teraz nie zarabiają wcale lub że zarabiają mniej i nie mogą w związku z tym płacić (38 proc.). Dodatkowo trudniej kontaktować się z sądem (30 proc.) czy kancelarią prawną (16 proc.).
Pandemia jeszcze bardziej upowszechniła też inne problemy, wspomina o nich 16 proc. ankietowanych. Jest to m.in. praca na czarno, z czym opiekunowie niealimentowanych dzieci zmagają się od lat. Teraz niepłacącym rodzicom jest jeszcze łatwiej się w ten sposób tłumaczyć, bo obok pracy na czarno wymieniają też brak przelewów od pracodawcy lub bez ogródek przerzucają całą winę na koronakryzys. Opiekunowie niealimentowanych dzieci wskazują też, że pandemia utrudniła ściągalność alimentów przez komorników. Czekający na pieniądze dla dzieci, obwiniają też za tę sytuację państwo, za to, że nic nie robi, żeby wspierać niepełne rodziny.
Co drugiego dziecka nie było stać w tym roku na wakacyjny wyjazd
Kiepska sytuacja materialna oraz nieustające problemy z otrzymywaniem alimentów na czas spowodowały, że niemal połowa opiekunów wychowujących dzieci bez pomocy drugiego rodzica, nie była w stanie w tym roku wysłać swoich pociech na jakikolwiek wyjazd wakacyjny – mowa tu o 48 proc. ankietowanych. Kolejne 13 proc. nie wysłało dzieci na wakacje ze względów bezpieczeństwa i obaw przed koronawirusem. Wyjazd z dzieckiem na wspólny letni wypoczynek zaplanowało w tym roku jedynie 18 proc. osób.
Alimenciarzy przybywa szybko jak nigdy
Na koniec lipca bieżącego roku było zarejestrowanych niemal 280 tys. osób, które nie wywiązują się z płacenia alimentów na dzieci. Zaległości alimentacyjne wynoszą obecnie prawie 11,4 mld zł, a średnie zadłużenie na osobę to już 40 686 zł. Gminy stale przekazują kolejnych dłużników. W lipcu do bazy dłużników trafiło 2655 alimenciarzy, to o ponad tysiąc osób więcej niż w lipcu 2019 r. i najwyższy przyrost w ciągu roku, w którym przybyło 25 708 dłużników.
Alimentacyjne długi najwyższe na Mazowszu oraz na Górnym i Dolnym Śląsku
Zadłużenie alimentacyjne dotyczy całej Polski. Zaległości najbardziej doskwierają opiekunom dzieci z województw: śląskiego, mazowieckiego i dolnośląskiego, w każdym z nich przekraczają już miliard złotych. Tu też zamieszkuje najwięcej dłużników alimentacyjnych. Średni dług na osobę w kraju przekroczył 40,6 tys. zł, ale w dziesięciu województwach jest jeszcze wyższy.