Siłownie jako sklepy i kościoły? Niektóre znalazły sposób na uniknięcie katastrofy

Siłownie jako sklepy i kościoły? Niektóre znalazły sposób na uniknięcie katastrofy

Siłownia w Hongkongu
Siłownia w Hongkongu Źródło: Instagram / purefitnessofficial
Nowe – dla wielu niezrozumiałe – rozporządzenie rządu o ograniczeniach, które zamyka siłownie i kluby fitness w strefie czerwonej i żółtej, czyli w całym kraju jest jak wyrok śmierci dla sportowych instytucji. Te postanowiły się więc bronić wszelkimi dostępnymi metodami. Nawet tymi na granicy prawa.

Wielu Polaków nie rozumie, dlaczego rząd zakazał funkcjonowania siłowni, klubów fitness i basenów, a pozwolił na działanie np. meczetów, kościołów, cerkwi i synagog. Nie rozumieją tego także same sportowe instytucje. Tym bardziej, że – jak wskazują – zatrudniają w Polsce więcej osób niż przykładowo górnictwo. A lockdown oznacza dla nich wyrok śmierci. Drugiego zamknięcia wiele z nich nie przetrwa.

Właściciele i pracownicy siłownik i klubów fitness protestowali nawet w Warszawie, pierwszego dnia „sportowego lockdownu”. Argumentowali, że to właśnie oni pozwalają Polakom wzmocnić się przed koronawirusem SARS-CoV-2 wywołującym COVID-19. O ile siedzenie w domu osłabia, o tyle ćwiczenie, w warunkach zachowania dystansu społecznego, noszenia maseczki i dbania o dezynfekcję radykalnie wzmacnia i pozwala przetrwać w ewentualnej chorobie.

Siłownie. Nie pozwólcie im zbankrutować

Siłownie i kluby fitness wsparł Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców (choć wiele sieciowych klubów to wcale nie są małe przedsiębiorstwa, a kilka to nawet nie średnie, lecz duże). „Aktywność fizyczna służy budowaniu odporności, dzięki której lepiej znoszone są rozmaite infekcje, w tym COVID-19” – napisał rzecznik. Poinformował jednocześnie, że z danych samych klubów wynika, że obłożenie w siłowniach i klubach fitness wynosi 60 proc. obłożenia sprzed pandemii. „Kolejne dłuższe zamknięcie, bez pomocy publicznej, skutkować będzie bankructwem wielu miejsc, służących treningowi i rekreacji” – dodał Abramowicz, argumentując dalej, że sam rząd uznał jakiś czas temu, że nie ma lepszej metody na otyłość dzieci w wieku szkolnym, niż chodzenie przez nie na basen i do klubów sportowych.

Tymczasem siłownie walczą, falandyzując prawo (termin pochodzi od nazwiska prof. Lecha Falandysza, prawnika prezydenta Lecha Wałęsy, który w latach 90. XX wieku kontrowersyjnie interpretował prawo w interesie swojego szefa).

Siłownie i kluby fitness jako kościoły i sklepy

Zamieniają np. siłownie w „sklepu z możliwością płatnego testowania urządzeń”. Takie mogą działać. „Skoro nie mogą funkcjonować siłownie – w miejsce naszej od dzisiaj otwieramy SKLEP ATLANTIC ze sprzętem do ćwiczeń – nasze PKD to również 4764Z, więc możemy i zapraszamy wszystkich, którzy chcą testować odpłatnie nasze maszyny” – napisała na Facebooku siłownia i klub squasha Atlantic Sports Fitness z Krakowa.

Inna z krakowskich siłowni, jak pisze serwis Lifeinkrakow.pl. Zdecydowała, by siłownię przekształcić w miejsce spotkań dla członków „Kościoła Zdrowego Ciała”.

Wysiłek pracowników i właścicieli siłowni jest ogromny, bo nie mają oni wyboru. „My nie tylko walczymy o zdrowie! My teraz walczymy o przetrwanie! O nasze miejsca pracy! O ludzi, którzy wrócili i stęsknili się za nami! O możliwość wyboru!” – alarmują prowadzący klub Atlantic.

O otworzenie siłowni apeluje nie tylko rzecznik MŚP. Strona z petycją do premiera Morawieckiego „Stop zamknięciu obiektów sportowych” ma 130 tys. podpisów (ich liczba rośnie).

Siłownie: Ryzyko zarażenia podczas uprawiania sportu jest znikome

Operator Benefit Systems (karty na siłownie dla pracowników) napisał: „Ryzyko transmisji koronawirusa w miejscach takich jak kluby fitness jest zbliżone do zera. Dla przykładu: w ciągu trzech miesięcy od ponownego uruchomienia obiektów sportowych w USA zarejestrowano w nich blisko 50 milionów wizyt, a wśród nich jedynie 0,002 proc. stanowiły wizyty klientów, u których potwierdzono pozytywny wynik na COVID-19. Z kolei w Wielkiej Brytanii w pierwszych trzech tygodniach od wznowienia działalności klubów fitness, odnotowano w nich jedynie 17 klientów z koronawirusem na ponad 8 milionów wizyt, czyli 0,0002 proc”. – pisze Benefit Systems.

Protest właścicieli siłowni i klubów fitness w Warszawie (odbył się 17 października na Placu Zamkowym) poparł Rafał Trzaskowski, Krzysztof Bosak i Paweł Tanajno – ramię w ramię.

Czytaj też:
Siłownie i kluby fitness. Czy można ćwiczyć w strefie żółtej i czerwonej?

Źródło: Lifeinkrakow.pl, Business Insider Polska