Na pytania i wątpliwości samorządowców z woj. śląskiego związane m.in. z prowadzonymi przez nich projektami odpowiadał w poniedziałek w Katowicach wiceminister rozwoju regionalnego Janusz Mikuła. Jego zdaniem, obecny wzrost cen usług i materiałów nie wynika wyłącznie ze wzrostu kosztów produkcji.
Mikuła podkreślił, że UOKiK prowadzi już analizy skali wzrostu cen w poszczególnych grupach produkcyjnych wszystkich podstawowych materiałów budowlanych. Zdaniem wiceministra, wyraźnie już widać, że w niektórych grupach materiałowych podwyżki "nie są niczym uzasadnione".
"Wiadomo, że skoro energia elektryczna od początku roku zdrożała najwyżej 10 proc., woda ok. 12 proc., paliwa nieco więcej, to i tak nie są to skoki o 100 proc. Natomiast, jeśli obserwujemy, że cegła pełna kosztowała 0,59 zł, a obecnie kosztuje 1,20 zł, to z czego te ceny wynikają?" - powiedział Mikuła.
"UOKiK jest od tego, by rozpoznał sprawę i wdrożył postępowania wyjaśniające, a następnie po udowodnieniu, że miała miejsce zmowa na rynku, albo przestępstwo wobec zasad związanych z ochroną konkurencji, na te firmy nałożył milionowe kary" - dodał.
Poinformował, że UOKiK prowadzi już co najmniej dwa takie postępowania; zaznaczył, że jeśli gracze na rynku w wyniku tych działań "nie zmitygują się", ich zakres może zostać "znacznie rozszerzony".
Wskazał też na opracowaną w Ministerstwie Środowiska specjalną procedurę, która ma ułatwić samorządom dokończenie projektów zagrożonych wysokimi cenami. Jej pierwszy etap przewiduje analizę możliwości zastąpienia niektórych drogich rozwiązań materiałowo- technologicznych tańszymi, a jednocześnie nie pogarszającymi efektów ekologicznych, gospodarczych czy społecznych projektu.
"Często okazuje się, że zmiany technologiczno-materiałowe, które nie pociągają za sobą pogorszenia jakości, mogą obniżyć koszty projektu nawet o 15 proc. (...) W poprzednich latach pojawiały się tendencje np. wyposażania budynku administracyjnego w oczyszczalni ścieków w drogie elementy wykończeniowe" - podał Mikuła.
Drugim etapem tej procedury jest analiza zdolności zaciągania pożyczek przez beneficjenta. Jeśli beneficjent przejdzie ją pomyślnie, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej może udzielić mu niskooprocentowanej pożyczki.
Ostatecznością, jeśli nie ma innych możliwości ratowania zagrożonego projektu, pozostają pieniądze z rezerwy budżetu państwa. W 2006 r. w ten sposób wsparty został jednak tylko jeden projekt - budowa zbiornika przeciwpowodziowego w pobliżu Raciborza.
Wiceminister przypomniał, że samorządy mogą napotykać trudności związane z dużymi projektami infrastrukturalnymi nie tylko w trakcie ich realizacji, ale też po ich ukończeniu. W wielu przypadkach mogą wzrosnąć koszty wody, ścieków, odbioru odpadów czy ich utylizacji. Wysokie też będą koszty związane z opodatkowaniem oraz amortyzacją tych inwestycji.
"Zwróciliśmy się już do ministerstwa finansów, by podjęło prace, jak zmienić zasady naliczania amortyzacji, by nie doprowadzić do wstrząsu, do wzrostu cen" - zasygnalizował.
Mikuła zaapelował również do samorządowców o tworzenie grup wymiany informacji o trudnościach przy realizacji projektów, które przekazywane byłyby bezpośrednio do resortu. "Chodzi o to, by zbierać i analizować informacje związane nie tylko z wysokimi cenami, ale też z pozyskiwaniem decyzji administracyjnych, wdrażaniem projektów, czy kłopotami wynikającymi z nie do końca dobrze opracowanym prawem" - podkreślił.
ab, pap