Jacek Krawczyk, mazowiecki sadownika, chciał rozwinąć rodzinny biznes. Skusił go program „Premie dla młodych rolników”, organizowany przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR).Miał dostać 150 tysięcy złotych na zakup maszyn i narzędzi, potrzebnych do rozwoju gospodarstwa.
Dziś musi szukać pomocy u adwokatów, bo Agencja interpretuje ustawy i rozporządzenia, jak chce. Od rolnika żąda zwrotu przyznanych grantów. Urzędnicy kwestionują wykształcenie rolnika, które jest jednym z wymogów przyznania grantu. Kiedy o to wykształcenie pytamy centralę ARiMR, ta odpowiada, że jest zgodne z wymogami. To samo stwierdza Centralna Komisja Egzaminacyjna.
Jacek Krawczyk musi dziś oddać ponad 80 tys. zł.
– Z tym wykształceniem to jest cyrk. Wszystko zależy od widzimisię urzędników. Raz spełniasz, raz nie spełniasz. I sam nie wiesz, dlaczego – opowiada rolnik, który skorzystał z programu.
Wojciech Król, adwokat Jacka Krawczyka, dodaje, że jego klient nie jest jedyną osobą, którą to spotkało.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.