Gazprom na razie odłożył ograniczenie dostaw gazu dla Białorusi. Jednocześnie ogłosił, że daje białoruskiemu partnerowi tydzień na całkowite uregulowanie zadłużenia za dostarczony w 2007 r. gaz, które wynosi 456 mln USD. Zażądał też, by strona białoruska terminowo opłacała w całości bieżące należności za dostarczane paliwo.
Oficjalny przedstawiciel Gazpromu Siergiej Kuprijanow powiedział dziennikarzom przed moskiewską siedzibą Gazpromu, że "jeszcze przed 10.00 (czasu moskiewskiego) stronie rosyjskiej przedstawiono dowód płatności na pokaźną część długu". "Dostrzegamy realne kroki strony białoruskiej, mające na celu uregulowanie problemu długu. Dlatego postanowiono, by dzisiaj nie wprowadzać ograniczeń na dostawy gazu" - oznajmił Kuprijanow.
Według wcześniejszych zapowiedzi, Gazprom miał od piątku zmniejszyć dostawy o 45 proc., jeśli należności nie zostaną uregulowane. Termin ultimatum upływał o godz. 10.00 czasu moskiewskiego (8.00 czasu polskiego).
Białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka obiecał w czwartek, że Rosja otrzyma w ciągu najbliższych dni 460 mln dolarów tytułem spłaty gazowego długu. Tego samego dnia wieczorem wysłał do Moskwy na rozmowy z rosyjskim monopolistą delegację Biełtransgazu - operatora sieci przesyłowej na Białorusi. Rozmowy trwały przez całą noc.
Strona rosyjska od początku utrzymywała, że Mińsk ma pieniądze na spłacenie zadłużenia, gdyż w czerwcu otrzymał od Gazpromu 625 mln dolarów, jako pierwszą z czterech rat za połowę udziałów w Biełtransgazie. Białoruś mówiła, że pieniądze te przeznaczyła na cele inwestycyjne, a dług wobec Gazpromu chciała uregulować z kredytu stabilizacyjnego, obiecanego jej przez Rosję. W poniedziałek szefowie rządów obu krajów, Michaił Fradkow i Siarhiej Sidorski nie doszli jednak do porozumienia w sprawie wysokości i warunków takiej pożyczki, która miała złagodzić Mińskowi skutki rosnących kosztów importu rosyjskiego gazu ziemnego i ropy naftowej.
O przyznanie kredytu stabilizacyjnego na sumę 1,5 mld dolarów Białoruś zwróciła się do Rosji w lutym. Swoją prośbę uzasadniła wzrostem ceny rosyjskiego gazu od 1 stycznia 2007 roku z 46,70 do 100 USD za 1000 metrów sześciennych oraz wprowadzeniem przez władze Rosji cła eksportowego na ropę dostarczaną na Białoruś w wysokości 53 dolarów za tonę.
Akceptując podwyżkę ceny rosyjskiego gazu, władze w Mińsku ustaliły z Gazpromem, że w pierwszym półroczu będą płacić tylko 55 proc. ceny paliwa. Pozostałe zadłużenie miało być uregulowane w terminie późniejszym, po otrzymaniu pieniędzy za udziały w Biełtransgazie. Termin ten upłynął 23 lipca.
Negocjując nowe warunki dostaw rosyjskiego gazu w ostatnich godzinach 2006 roku Białoruś zgodziła się odsprzedać rosyjskiemu koncernowi za 2,5 mld USD połowę udziałów w Biełtransgazie. Transakcja ma być sfinalizowana w 2010 roku. W czerwcu Gazprom przejął 12,5 proc. udziałów, płacąc 625 mln dolarów.
Według moskiewskich mediów, Gazprom sugerował władzom w Mińsku, że skłonny jest odroczyć zaległe płatności za gaz w zamian za aktywa interesujące stronę rosyjską. Analitycy nie wykluczali, że rosyjskiemu monopoliście może chodzić o przyspieszenie przejmowania udziałów w Biełtransgazie.
W 2007 roku Białoruś ma zgodnie z kontraktem otrzymać od Rosji 21,5 mld metrów sześciennych gazu, z czego 10 mld miało być dostarczonych w pierwszej połowie roku.
Białoruś jest szlakiem tranzytowym dla 20 procent eksportu Gazpromu, głównie do Polski i Niemiec. Rosyjski koncern dostarcza jedną czwartą gazu zużywanego w krajach Unii Europejskiej. Komisja Europejska (KE) zaapelowała w środę do Rosji i Białorusi o szybkie i polubowne rozwiązanie sporu. Rozważa jednak zwołanie na przyszły tydzień spotkania unijnych ekspertów ds. energii.
pap, ss, em