W Niemczech trwa próba sił między Związkiem Zawodowym Maszynistów (GDL), a dyrekcją przedsiębiorstwa publicznego Niemieckie Koleje (DB).
Wiceprzewodniczący GDL Guenther Kinscher oświadczył w niedzielę, że związek odwołał wyznaczony na poniedziałek początek trzydniowego strajku ze względu na to, że w poniedziałki bardzo wielu Niemców zamieszkałych we wschodnich Niemczech wraca do pracy w zachodniej części kraju.
GDL zrzeszający 34 tys. pracowników, przeprowadził w tym miesiącu serię jednodniowych strajków, domagając się podwyżki płac o 31 proc i zawarcia z nim odrębnego układu zbiorowego.
Dyrekcja DB odmawia, powołując się na niemiecką tradycję, zgodnie z którą umowy z zbiorowe obejmują wszystkich 195 tys. pracowników kolei.
DB w zeszłym tygodniu zaproponowała maszynistom jednorazową wypłatę 2000 euro plus 10-procentowy wzrost miesięcznych pensji.
Margret Suchkale z dyrekcji DB oświadczyła w wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung", że "30-procentowa podwyżka w ogóle nie wchodzi w grę".
Dziewięciogodzinny strajk maszynistów w ostatni czwartek spowodował znaczne zakłócenia w ruchu pociągów, zwłaszcza we wschodnich landach. W skali całych Niemiec pracę przerwało 1400 maszynistów.
pap, ss