Najczęstszą motywacją do zmiany pracy jest dla Polaków wyższe wynagrodzenie. Nikomu nie trzeba tłumaczyć jak dynamicznie rosną z miesiąca na miesiąc w Polsce koszty życia napędzane wysoką inflacją oraz pensja minimalna.
Z danych przedstawionych przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BICE) wynika, że pracodawcy myślą o zatrudnieniu nowych pracowników coraz bardziej niechętnie. W maju 2025 roku do rejonowych urzędów pracy napłynęło około 65 tys. ofert – o połowę mniej niż w latach 2020-2021. W kwietniu było ich o ponad 8 tysięcy więcej (73,4 tys. ofert), a rok temu na chętnych czekało 86,4 tys. miejsc pracy.
Statystyka jest przeciwko pracującym
Wskaźnik Rynku Pracy (WRP) ma na celu przewidywanie, czy w najbliższym czasie mamy się spodziewać wzrostu czy spadku bezrobocia. Wzrost WRP sugeruje, że w przyszłości spodziewany jest wzrost bezrobocia. Kiedy wskaźnik maleje, eksperci spodziewają się spadku bezrobocia.
Jak informuje gazeta.pl, w czerwcu miesiąc do miesiąca WRP wzrósł o 0,6 pkt proc. Co więcej, niewielką tendencję wzrostową utrzymuje od początku roku. To oznacza, że wkrótce liczba osób bezrobotnych wzrośnie.
W maju stopa bezrobocia wynosiła 5,0 proc. i była niższa niż przed miesiącem o 0,2 pkt proc.
Kogo wkrótce dotkną zwolnienia?
- Mniejsza liczba ofert pracy wynika ze spowolnienia gospodarczego. Cała Europa i świat, szczególnie gospodarki wysoko rozwinięte, rozwijają się w wolniejszym tempie. Była wysoka inflacja, a to też jest konsekwencja wysokiej inflacji. To jest po prostu okres, może nie tyle dekoniunktury, ile słabszego tempa wzrostu gospodarczego i mniejszej liczby zamówień – tłumaczy na łamach gazeta.pl prof. Maria Drozdowicz-Bieć, autorka Wskaźnika Rynku Pracy.
Z danych BICE wynika, że zdecydowana większość firm w badaniach ankietowych deklaruje utrzymanie dotychczasowego stanu zatrudnienia, ale przewaga firm deklarujących redukcję etatów nad firmami planującymi wzrost zatrudnienia od początku roku wynosi tylko 6-8 punktów procentowych.
Jednym z głównych problemów polskich przedsiębiorców jest regularny wzrost płacy minimalnej, który wywołuje presję na wzrost wynagrodzeń u tych pracowników, którzy zarabiają więcej niż minimum, ale mają też znacząco wyższe kwalifikacje.
Według prognoz Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych największe zwolnienia dotkną wkrótce przemysł tekstylny i odzieżowy, a największy wzrost zatrudnienia planuje przetwórstwo ropy naftowej, producenci komputerów i sprzętu optycznego oraz przemysł produkujący środki transportu. Do wzrostu zatrudnienia może też dojść w edukacji, finansach i szeroko rozumianych usługach konsumenckich, takich jak np. fryzjerstwo i krawiectwo.
Czytaj też:
Praca w upały będzie zakazana? Rząd wprowadza nowe limity