RPP weźmie się za inflację

RPP weźmie się za inflację

Dodano:   /  Zmieniono: 
RPP podejmie niezbędne kroki do zdławienia inflacji - zapewnił Sławomir Skrzypek, prezes NBP. Zdaniem prof. Balcerowicza, działania NBP są spóźnione.

"Bank centralny będzie musiał uporać się z tym problemem. RPP podejmie niezbędne kroki, by zahamować wzrost inflacji" - powiedział Skrzypek w rozmowie z agencją Bloomberg na pokładzie samolotu lecącego z Malty. Podkreślił, że problem rosnących cen dotyczy innych krajów Unii Europejskiej i całego świata.

"Obserwujemy globalny trend rosnącej inflacji, spowodowany głównie przez wzrost cen żywności i surowców. Ze strony surowców kluczowe są ceny paliw" - powiedział.

Skrzypek powiedział także, że rok 2012 jest najszybszą możliwą datą przyjęcia euro. Jego zdaniem może to być jednak "optymistyczna prognoza", ponieważ zaburzenia na rynkach finansowych niosą ze sobą ryzyko w kontekście wstąpienia Polski do mechanizmu kursowego.

Według ostatnich szacunków resortu finansów, inflacja w grudniu 2007 r. wyniosła 4 proc. w ujęciu rocznym i 0,3 proc. w ujęciu miesięcznym. Cel inflacyjny NBP to 2,5 proc. +/- 1 proc.

Prof. Leszek Balcerowicz uważa, że zapowiadane działania są spóźnione. 

"Należało podwyższać stopy procentowe już w 2006 roku tak, aby zapobiec narastaniu inflacji rok czy 1,5 roku później. Dalekowzroczność polega na tym, że działamy z wyprzedzeniem, a niezależność banku centralnego jest potrzebna właśnie po to, by móc działać z wyprzedzeniem i odpierać różne naciski polityków" - powiedział Balcerowicz w radiu TOK FM.

Na ostatnim posiedzeniu w grudniu ub.r. Rada Polityki Pieniężnej (RPP) pozostawiła wszystkie stopy procentowe bez zmian. Główna stopa NBP wynosi 5 proc. Wcześniej RPP podnosiła stopy proc. w kwietniu, czerwcu, sierpniu i listopadzie - łącznie o 100 pkt. bazowych.

"Za poziom inflacji odpowiada głównie Rada Polityki Pieniężnej, a nie rząd" - podkreślił Balcerowicz. Przypomniał, że jeszcze w 2006 r. przekonywał RPP, by podwyższać stopy procentowe, bo już wtedy można było przewidzieć wzrost inflacji. Dodał, że nie znalazł wówczas poparcia w Radzie.

Prof. Balcerowicz ocenił także, że ostatnie dwa lata zostały zmarnowane dla przeprowadzenia reformy finansów publicznych. "Zwiększano wydatki (...) konsumując bardzo dobrą koniunkturę, nie patrząc co się może zdarzyć, gdy będzie wolniejszy wzrost gospodarczy (...). To była skrajna nieodpowiedzialność" - powiedział Balcerowicz.

"Bez ograniczenia wydatków w stosunku do PKB trudno będzie się nam rozwijać szybko przez wiele lat. W tym sensie zapewnienie Polsce wielkiego sukcesu gospodarczego, nieodłącznie - w moim przekonaniu - wiąże się z reformą finansów publicznych. A to oznacza jedno: reformy dzięki którym wydatki będą rosły wolniej niż cała gospodarka" - wyjaśnił.

Jak podkreślił, reforma finansów publicznych powinna polegać na usuwaniu największych słabości danego systemu. "Bezsprzecznie największą słabością polskich finansów są ogromne wydatki. Mamy dużo marnotrawstwa, a to prowadzi do ogromnych podatków i zadłużenia społeczeństwa" - powiedział ekonomista.

Według niego, priorytetami rządu powinny być: reforma finansów publicznych, dokończenie prywatyzacji, deregulacja - czyli usunięcie złego prawa oraz umocnienie tych instytucji, które są rdzeniem państwa, czyli np. wymiaru sprawiedliwości.

Jak wyjaśnił, dzięki reformie finansów zredukuje się wydatki i deficyt budżetu. Natomiast dokończenie prywatyzacji konieczne jest dlatego - jak powiedział - bo "jeśli firmy się nie prywatyzuje, a podlega ona konkurencji to wcześniej czy później zbankrutuje, a stratami obciąży społeczeństwo".

Balcerowicz odniósł się także do planowanej reformy służby zdrowia. Według niego, same nakłady finansowe na ten sektor nie pomogą. Konieczne są reformy, poprawa pracy oraz wyeliminowanie marnotrawstwa.