Związkowcy, którzy tworzyli komitet strajkowy, uważają działania zarządu za pogwałcenie porozumienia z 31 stycznia, które zakończyło trwający półtora miesiąca protest.
Za "wielokrotne złamanie prawa" zarząd chce zwolnić siedem osób - poinformowała w poniedziałek PAP rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer. Niewykluczone, że ta liczba się jeszcze zmieni. Część związkowców ma zostać zwolniona dyscyplinarnie.
"Podczas strajku i po jego zakończeniu w KWK +Budryk+ wielokrotnie doszło do złamania prawa przez liderów związkowych. Zarząd spółki zamierza wyciągnąć konsekwencje dyscyplinarne wobec osób, które - jego zdaniem - dopuściły się przestępstw pospolitych, naruszały ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, a także kodeks pracy" - napisano w przesłanym PAP piśmie.
Jabłońska-Bajer przypomniała, że już wcześniej do prokuratury trafiły też zawiadomienia o popełnieniu przestępstw przez związkowców.
"Zgodnie z trybem postępowania w podobnych sprawach, decyzja zarządu trafi do związków, które będą miały pięć dni na ustosunkowanie się do tego stanowiska" - powiedziała rzeczniczka JSW.
Według przedstawicieli JSW, decyzja zarządu spółki nie narusza postanowień 19. punktu porozumienia zawartego 31 stycznia, które zakończyło trwający półtora miesiąca strajk w "Budryku".
Zgodnie z tym zapisem zarząd JSW zadeklarował, że wobec uczestników protestu, którzy go nie organizowali, nie będą wyciągane konsekwencje dyscyplinarne. "Powyższe gwarancje dotyczą również organizatorów strajku i protestu głodowego, ale wyłącznie do czasu wydania wyroku sądowego przesądzającego o jego nielegalności" - głosi fragment porozumienia.
"Zapis ten chroni uczestników strajku przed sankcjami dyscyplinarnymi wynikającymi z Kodeksu pracy w zakresie odpowiedzialności związanej z legalnością strajku. Decyzja zarządu dotyczy jedynie naruszeń prawa nie związanych z legalnością strajku" - zaznacza spółka.
Jak dodają przedstawiciele JSW, podstawą stwierdzenia przestępstw i wykroczeń są oświadczenia i notatki służbowe "wielu osób", które podczas strajku miały kontakt z przedstawicielami komitetu strajkowego.
"Wynika z nich, iż wskutek działań członków byłego komitetu - ale nie tylko - doszło do bezpośredniego zagrożenia zdrowia osób znajdujących się pod ziemią, stosowania mobbingu, wywierania presji psychicznej i dyskryminacji ze względu na przynależność związkową" - czytamy w oświadczeniu JSW.
Jak poinformowała Jabłońska-Bajer, decyzja zarządu dotyczy "obecnie" siedmiu osób. Rzecznik "Budryka" Mirosław Kwiatkowski powiedział PAP, że dotychczas do związków trafiły pisma w sprawie zwolnienia dwóch osób - Wiesława Wójtowicza i Mirosława Dynaka. Ich obu zarząd chce zwolnić dyscyplinarnie.
Wkrótce związkowcom mają zostać przesłane pisma dotyczące pięciu kolejnych osób. Według nieoficjalnych informacji będą wśród nich Krzysztof Łabądź z "Sierpnia 80" i Grzegorz Bednarski z "Kadry".
"To ewidentne pogwałcenie porozumienia, ale spodziewałem się tego" - powiedział Łabądź PAP. "Jeżeli zostaniemy zwolnieni, sprawa na pewno zakończy się w sądzie i na pewno ją wygramy" - zapowiada.
Prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Buchwald podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach podkreślił, że strajkujący "bardzo utrudniali" pracę inspektorom WUG. "Kilkakrotnie nasi inspektorzy nie zostali wpuszczeni na kopalnię +Budryk+, a przecież naszym głównym celem jest zjazd na dół i skontrolowanie miejsc niebezpiecznych" - powiedział.
WUG informował więc prokuraturę i Jastrzębską Spółkę Węglową o "uniemożliwieniu wykonania statutowych obowiązków, jakie należą do nadzoru górniczego". Buchwald przypomniał, że w rejonie jednej ze ścian wydobywczych wciąż panuje potencjalne zagrożenie pożarowe. Zmniejsza je jednak ubiegłotygodniowe wznowienie wydobycia.
Najdłuższy w górnictwie strajk w "Budryku" trwał od 17 grudnia do 31 stycznia. Uczestniczyło w nim kilkaset osób z liczącej ok. 2,4 tys. zł załogi. Chcieli wyrównania płac do poziomu JSW, której częścią stał się w styczniu samodzielny dotąd "Budryk". Górnicy spędzili w kopalni m.in. Boże Narodzenie i Nowy Rok. Okupowali zakład na powierzchni i pod ziemią, przez ponad dwa tygodnie prowadzili też podziemną głodówkę.pap, ss