"Stern", który dotarł do sporządzanych w niemieckich sklepach sieci protokołów z obserwacji, oskarża Lidla o stosowanie metod Stasi, NRD-owskich służb bezpieczeństwa.
Jak pisze tygodnik, obserwacje pracowników prowadzono w zeszłym roku. Detektywi na podstawie obrazów zarejestrowanych przez zamontowane w sklepach miniaturowe kamery skrzętnie notowali np. kto i jak często korzysta z toalety, robi sobie przerwy w pracy, zapisywali treść rozmów między pracownikami.
W protokołach znalazły się także informacje na temat osobistego życia osób zatrudnionych w sklepie. W jednym z opublikowanych przez "Stern" materiałów zapisano np., że pani M. ma tatuaże na obu przedramionach, a krąg jej przyjaciół składa się głównie z narkomanów. Notowano też, kto z kim może mieć romans, albo kto - zdaniem obserwującego - jest niezaradny czy "introwertyczny i naiwny".
Większość ujawnionych protokołów pochodzi ze sklepów Lidla w Dolnej Saksonii, część z Nadrenii-Palatynatu, Berlina i Szlezwiku- Holsztyna.
Rzeczniczka Lidla Petra Trabert potwierdziła, że obserwacje w sklepach prowadzono, ale miały one służyć wykryciu przypadków kradzieży i łamania regulaminu pracy. Kierownictwo firmy zdystansowało się jednak od metod stosowanych w sklepach, które gromadziły informacje na temat prywatnego życia pracowników.
Zdaniem pełnomocnika rządu ds. ochrony danych Petera Schaara ujawnione przez "Sterna" protokoły są dowodem poważnego naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych. Nie wykluczył wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
pap, ss