Komisja Europejska powinna wprowadzić we wszystkich krajach unii identyczne ceny na chleb, masło, samochody, mieszkania, pietruszkę, bilety tramwajowe, termosy i gadżety z seks-shopów. W ramach "równości" i "sprawiedliwości" powinna także jasno określić ile wierni mogą wrzucać na tacę oraz wkładać za biustonosz tancerkom w Night Clubach.
Na wstępie zaznaczam, że sam nie palę. Nie ze względu na zdrowie, czy z pobudek ideologicznych. Po prostu nie wciąga mnie to i nie fascynuje tak bardzo, jak wypicie dobrego trunku . Rozumiem jednak, że są osoby, którym "puszczanie dymka" sprawia przyjemność i w głębokim poważaniu mają wszelkie wypisywane na paczkach ostrzeżenia dermatologów, kardiologów, ginekologów i ornitologów. Zawsze byłem zdania, że to ich sprawa, czy na starość na zakupy częściej będą się udawali się do apteki niż do spożywczego, a wieczorem przed zaśnięciem upewnią się, że ich respirator jest podłączony do prądu. Oby tylko pieniądze na leczenie wydawali ze swojej, a nie z mojej (czyt. podatnika) kieszeni.
Dopiero przed chwilą dotarło do mnie jak wielkim jestem egoistą, po przeczytaniu wypowiedzi unijnego komisarza ds. podatków Laszlo Kovacsa, który stwierdził, że celem propozycji podniesienia minimalnej stawki akcyzy na papierosy jest „zredukowanie konsumpcji tytoniu, a także rozbieżności w cenach papierosów w UE". Wygląda więc na to, że tak bardzo jak unijni notable, o nasze zdrowie nie troszczył się sam Hipokrates.
Komisji Europejskiej wydaje się, że podnosząc ceny zlikwiduje problem palenia, wytępi palaczy i tym samym doprowadzi do tego, że wszelkie szpitale i przychodnie będą świeciły pustkami. Gdyby tak było, pan Kovacs po prostu zrobiłby wszystko, aby zabronić palenia na całym kontynencie, a przynajmniej w miejscach publicznych. Jemu jednak chodzi o to, by na paleniu jak najwięcej zarobić. Bo wiadomo – uzależnieni od palenia, tak czy inaczej palić będą. Będą też płacić nawet horrendalną akcyzę.
Najśmieszniejszy jest jednak argument o "zredukowaniu rozbieżności w cenach papierosów w UE". Gdzieś już ten tekst słyszałem... Tyle, że wtedy nie chodziło wyłącznie o papierosy, a pojęcia "gospodarki wolnorynkowej" polscy obywatele nawet nie znali. Efekt – wiadomy.
Idąc tropem "redukowania" komisja powinna wprowadzić w całej Unii stałe ceny na wszystko. Chleb kosztowałby tyle samo w Rumunii, co Wielkiej Brytanii, a my płacilibyśmy za pół litra czystej tyle co Szwedzi, czyli jakieś 100 zł. Kovacs powinien zrobić jeszcze większy krok do przodu i zredukować rozbieżności w cenach usług, np. fryzjerskich. W końcu 70-letni Pan Zdzisiek z Pragi strzyże dokładnie tak samo, jak sam Frank Provost na paryskiej Champs Elysees.
Unijni politycy wciskają nam socjalistyczny kit, żerują niczym sępy na naszych pieniądzach i jeszcze próbują wmówić nam, że to dla naszego dobra, zdrowia i wspaniałego samopoczucia. No nie, w głowie się nie mieści. Muszę zapalić…
Dopiero przed chwilą dotarło do mnie jak wielkim jestem egoistą, po przeczytaniu wypowiedzi unijnego komisarza ds. podatków Laszlo Kovacsa, który stwierdził, że celem propozycji podniesienia minimalnej stawki akcyzy na papierosy jest „zredukowanie konsumpcji tytoniu, a także rozbieżności w cenach papierosów w UE". Wygląda więc na to, że tak bardzo jak unijni notable, o nasze zdrowie nie troszczył się sam Hipokrates.
Komisji Europejskiej wydaje się, że podnosząc ceny zlikwiduje problem palenia, wytępi palaczy i tym samym doprowadzi do tego, że wszelkie szpitale i przychodnie będą świeciły pustkami. Gdyby tak było, pan Kovacs po prostu zrobiłby wszystko, aby zabronić palenia na całym kontynencie, a przynajmniej w miejscach publicznych. Jemu jednak chodzi o to, by na paleniu jak najwięcej zarobić. Bo wiadomo – uzależnieni od palenia, tak czy inaczej palić będą. Będą też płacić nawet horrendalną akcyzę.
Najśmieszniejszy jest jednak argument o "zredukowaniu rozbieżności w cenach papierosów w UE". Gdzieś już ten tekst słyszałem... Tyle, że wtedy nie chodziło wyłącznie o papierosy, a pojęcia "gospodarki wolnorynkowej" polscy obywatele nawet nie znali. Efekt – wiadomy.
Idąc tropem "redukowania" komisja powinna wprowadzić w całej Unii stałe ceny na wszystko. Chleb kosztowałby tyle samo w Rumunii, co Wielkiej Brytanii, a my płacilibyśmy za pół litra czystej tyle co Szwedzi, czyli jakieś 100 zł. Kovacs powinien zrobić jeszcze większy krok do przodu i zredukować rozbieżności w cenach usług, np. fryzjerskich. W końcu 70-letni Pan Zdzisiek z Pragi strzyże dokładnie tak samo, jak sam Frank Provost na paryskiej Champs Elysees.
Unijni politycy wciskają nam socjalistyczny kit, żerują niczym sępy na naszych pieniądzach i jeszcze próbują wmówić nam, że to dla naszego dobra, zdrowia i wspaniałego samopoczucia. No nie, w głowie się nie mieści. Muszę zapalić…