"Konflikt w Gruzji pokazuje, że nie możemy jeszcze bardziej uzależniać się od dostaw gazu" - powiedział Glos na łamach piątkowego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Rząd Niemiec zamierza przeanalizować i skonsultować z operatorami sieci przesyłowych oraz magazynów surowca propozycje dotyczące utworzenia kryzysowych rezerw gazu na wzór tych, jakie istnieją w przypadku ropy naftowej.
Według "FAZ" branża handlu surowcami i energią szacuje koszty utrzymania państwowych rezerw gazu na 2 miliardy euro rocznie. Oznaczałoby to podwyżkę cen energii elektrycznej o 0,18 centa za kilowatogodzinę.
Przemysł energetyczny jest sceptyczny wobec propozycji ministra Glosa. Rzeczniczka koncernu energetycznego EON Astrid Zimmermann powiedziała, że strategiczne rezerwy gazu nie są potrzebne. "Ich stworzenie doprowadziłoby jedynie do podwyżek cen gazu ziemnego, niepotrzebnie obciążyłoby konsumentów i ograniczyło konkurencyjność niemieckich firm" - oceniła.
Według "FAZ" prywatne rezerwy gazu w Niemczech wynoszą 20 miliardów metrów sześciennych. Niemcy mają największe w UE możliwości magazynowania surowca. Rezerwy Włoch oceniane są na 14 miliardów metrów sześciennych, Francji - 10 miliardów, a Wielkiej Brytanii - na 4,4 miliarda.
36 procent gazu zużywanego w Niemczech dostarcza Rosja, 26 procent pochodzi z Norwegii, a 18 procent - z Holandii. Własne wydobycie kształtuje się na poziomie 15 procent.
pap, em