Wyjaśnił, że jest zwolennikiem unijnego handlu emisjami, ale chce, by poszczególne firmy ponosiły koszty tylko tych emisji, które są wynikiem małej efektywności stosowanych przez nie technologicznych rozwiązań.
Goszcząc w brytyjskim parlamencie na zaproszenie Izby Lordów, były premier przedstawił specyfikę polskiej energetyki opartej na węglu oraz koszta ekonomiczne i społeczne, które Polska musiałaby ponieść, gdyby unijny system handlu emisją CO2 wszedł w życie już teraz zamiast w 2013 roku.
UE chce ograniczyć poziom emisji CO2 o 20 proc. do 2020 roku. Od 2013 roku rządy poszczególnych krajów otrzymają limit uprawnień emisyjnych. Jeśli go nie wykorzystają, to nadwyżkę będą mogły odsprzedać na otwartym rynku, a w przypadku, gdy limit uprawnień nie pokryje zapotrzebowania firm krajowych, firmy te będą musiały je dokupić.
Buzek jest zwolennikiem systemu bezpłatnych zezwoleń emisji CO2 dla najlepszych technologii (tzw. benchmark). Polega on na tym, że firma nie płaci za tę część produkcji, która jest równoważna z produkcją na najwyższym możliwym technologicznie poziomie osiągalnym w Europie, lecz tylko za różnicę między najlepszym możliwym systemem, a jej własnym.
"Jeśli firma ma złą technologię, to musi się zapożyczyć, kupić lepszą od innych albo sama ją wymyślić, po to by nie musiała kupować różnicy między technologią emitującą najmniejszą możliwą ilość CO2, a jej własną - emitującą wyższy poziom zanieczyszczeń" - wyjaśnił.
System taki w jego ocenie pozwoliłby zmniejszyć koszty zakupu CO2 dla polskich firm do jednej czwartej w stosunku do obecnego poziomu.
Według niego polscy przedsiębiorcy powinni wykorzystać okres czterech lat, poprzedzających wejście w życie unijnego systemu handlu emisjami, by poprawić efektywność procesów technologicznych i zmniejszyć poziom zanieczyszczeń atmosferycznych.
W ocenie doradcy Jerzego Buzka, profesora Krzysztofa Żmijewskiego, koordynatora inicjatywy Green Effort Group skupiającej firmy energetyczne i przemysłowe, system benchmark otworzyłby perspektywę rozwoju przed polskim i europejskim systemem węglowym.
Żmijewski wskazuje, że unijna inicjatywa w sprawie handlu limitami uprawnień emisyjnych wymaga wprowadzenia zapisów uniemożliwiających lub ograniczających spekulację na rynku pozwoleń na emisję po to, by zapobiec powstaniu groźnej "spekulacyjnej bańki".
Żmijewski uważa również, że należy zabezpieczyć się przed hipotetyczną sytuacją polegającą np. na tym, iż Gazprom wykupi znaczną ilość uprawnień emisyjnych na otwartym rynku, a następnie przedstawi Polsce lub innemu krajowi ofertę sprzedaży wiązanej: "dostarczę gaz, ale tylko razem z uprawnieniami; jeśli zaś kupicie gaz u innego dostawcy, to bez uprawnień nie będziecie go mogli spalić".
W wypowiedzi przed podkomisją Izby Lordów Buzek wskazał na konieczność międzynarodowych zabiegów prowadzących do redukcji zanieczyszczeń atmosferycznych i zmian klimatycznych.
"UE wytwarza obecnie 14 proc. globalnej emisji CO2. Nawet jeśli do 2020 roku uda się zmniejszyć poziom unijnej emisji o 20 proc., to w skali globalnej będzie to równało się redukcji tylko o 3 procenty" - zaznaczył.
ND, PAP