Szejnfeld podkreślił jednak, że "porozumienie to może świadczyć o jakimś przełomie".
"Jak popłynie gaz (z Rosji na Ukrainę), to będziemy wiedzieć, że porozumienie nie tylko zostało zawarte w niedzielę, nie tylko - jak mam nadzieję - zostanie podpisane w poniedziałek, ale że zostało zrealizowane. Konflikt bowiem trwa już bardzo długo; podobnych sytuacji było już kilka, kiedy okazywało się, że nie ma ani porozumienia, ani gazu" - podkreślił wiceminister.
Ocenił, że rosyjsko-ukraińskie porozumienie to "bardzo poważny krok do przodu", być może kończący problem gazowy. "Porozumienie i umowa to jedna kwestia; faktyczne uruchomienie dostaw to sprawa druga. Należy pamiętać jednak o tym, że część rurociągów od bardzo dawna jest pusta. Z jednej strony nie ma w nich gazu i ciśnienia, z drugiej zaś panują nieprzyjazne dla tego systemu warunki atmosferyczne, duże mrozy. Nie można więc wykluczyć trudności, awarii związanych z przesyłem gazu" - powiedział.
Zdaniem Szejnfelda, wynegocjowane na szczycie w Moskwie porozumienie nie będzie tak korzystne dla Ukrainy, jak dotychczasowe. "Z doniesień wynika, że będzie radykalna podwyżka cen metra sześciennego gazu dla Ukrainy" - powiedział.
Według agencji Intefax cena, jaką Ukraina będzie musiała płacić za tysiąc metrów sześciennych gazu, to 360 dol.
Według wiceministra, "spór gazowy pokazał, jak poważną sprawą jest budowanie bezpieczeństwa energetycznego w obecnych czasach, już nie tylko krajowego, narodowego, ale europejskiego".
Premierzy Rosji Władimir Putin i Ukrainy Julia Tymoszenko porozumieli się w niedzielę w sprawie cen dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę, a także jego tranzytu, w latach 2009 i 2010. Zapowiedziano również, iż dostawy gazu do odbiorców w Europie będą wznowione "wkrótce".
Putin poinformował, że od 1 stycznia 2010 roku Rosja i Ukraina przejdą na ustalanie ceny za gaz według ceny europejskiej. W 2009 roku Ukraina otrzyma 20-procentową zniżkę, pod warunkiem zachowania stawki za tranzyt na poziomie z 2008 roku. Nie podano jednak żadnych konkretnych cyfr.
ND, PAP