W poniedziałek mija termin, jaki fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights ma na zapłatę za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie. Do popołudnia pieniądze jeszcze nie wpłynęły, inwestor ma czas do północy.
"Rząd będzie szukał rozwiązania najlepszego dla stoczni"
"Jeżeli coś by się stało z tym procesem prywatyzacyjnym, jeżeli by się okazało, że ten inwestor nie wypalił, to - wiem, że to jest pewien stres zwłaszcza dla ludzi, pewien stres również dla ministra skarbu i dla naszego rządu - ale trudno, wrócimy do początku tego procesu. Będziemy szukali ponownie inwestora" - powiedział Nowak w TVN24.
Jednocześnie podkreślił, że rząd będzie szukał takiego rozwiązania, które "będzie najlepsze dla stoczni, dla miast, w których te stocznie są i dla stoczniowców".
"Nie ustawiajmy jeszcze stryczków i szafotów"
Szef gabinetu politycznego premiera, pytany o ewentualną dymisję ministra skarbu, zaznaczył, że Aleksander Grad włożył w sprawę restrukturyzacji stoczni "bardzo, bardzo dużo pracy". "Wiem, że osobiście bardzo się w nią angażował i raczej dzisiaj trzeba mu powiedzieć +dziękuję+ za tę wykonaną pracę, a nie straszyć obcięciem głowy" - powiedział Nowak. "Poczekajmy, nie ustawiajmy jeszcze stryczków i szafotów" - dodał.
W lipcu premier Donald Tusk zapowiedział, że jeśli do końca sierpnia nie uda się dokończyć z sukcesem sprzedaży stoczni inwestorowi, minister skarbu pożegna się ze swoim stanowiskiem.
"Z bliska obserwowałem proces restrukturyzacji stoczni, tę batalię, którą od dwóch lat osobiście pan premier, osobiście minister skarbu wielokrotnie w rozmowach z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Barroso i na innych forach toczyli, i wiem, jak wiele pracy zostało w to włożone" - mówił Nowak.
Plan B
Pytany o plan B ministra Grada - na wypadek, gdyby katarski inwestor nie zapłacił za majątek stoczni Gdynia i Szczecin odpowiednio ponad 287 mln zł oraz ponad 94 mln zł - Nowak zaznaczył, że "rząd szuka różnych rozwiązań tak, by po pierwsze uchronić przemysł stoczniowy".
"Bierzemy w pełni odpowiedzialność za to, co się stanie również ze stoczniami. Trzeba być na każdą decyzję przygotowanym i to co zrobimy, to tyle, by uchronić przede wszystkim stoczniowców przed negatywnymi skutkami jakichkolwiek decyzji" - zaznaczył.
Początkowo pieniądze od katarskiego inwestora miały wpłynąć do 21 lipca, ale firma poprosiła resort skarbu o przesunięcie tego terminu. Powodem był list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni, w którym napisano m.in., że stocznia w Szczecinie mogła być "pralnią brudnych pieniędzy". Fundusz zapewnił jednak, że nie zamierza wycofać się z transakcji zakupu majątku obu stoczni. Gwarantem transakcji zakupu stoczni przez inwestora ma być katarski banki inwestycyjny QInvest oraz Qatar Islamic Bank.
ND, PAP