Na podstawie fałszywych akt własności usiłowano wyłudzić od magistratu Łodzi nieruchomości warte 60 mln zł - pisze "Rzeczpospolita"
Łódzka prokuratura udaremniła przejęcie gruntów wokół łódzkiego centrum handlowego Manufaktura. Śledczy otrzymali sygnał w tej sprawie od od urzędnika, któremu podejrzany wydał się dokument pochodzący rzekomo z okresu międzywojennego, który przedstawili ludzie podający się za spadkobierców tych gruntów.
Okazało się, że takich dokumentów do łódzkiego magistratu wpłynęło kilkadziesiąt.
Rzekomi spadkobiercy przynosili poświadczone przez notariuszy kserokopie aktów z lat 1935 – 1939. Tymczasem ośmiu z 11 przedwojennych notariuszy, którzy mieli je sporządzić, nigdy nie istniało, a trzej prowadzili inną działalność.
Zanim sprawa ujrzała światło dzienne, miasto straciło dwie nieruchomości w okolicy Manufaktury zgodnie z prawomocnymi wyrokami sądowymi, orzeczonymi na podstawie sfałszowanych aktów notarialnych. Szacuje straty z tego tytułu na na 2 mln zł, ale gdyby nie czujność urzędnika, wyniosłyby one ponad 60 mln zł.
em, "Rzeczpospolita"
Okazało się, że takich dokumentów do łódzkiego magistratu wpłynęło kilkadziesiąt.
Rzekomi spadkobiercy przynosili poświadczone przez notariuszy kserokopie aktów z lat 1935 – 1939. Tymczasem ośmiu z 11 przedwojennych notariuszy, którzy mieli je sporządzić, nigdy nie istniało, a trzej prowadzili inną działalność.
Zanim sprawa ujrzała światło dzienne, miasto straciło dwie nieruchomości w okolicy Manufaktury zgodnie z prawomocnymi wyrokami sądowymi, orzeczonymi na podstawie sfałszowanych aktów notarialnych. Szacuje straty z tego tytułu na na 2 mln zł, ale gdyby nie czujność urzędnika, wyniosłyby one ponad 60 mln zł.
em, "Rzeczpospolita"