- Każdy, kto zobaczy ten film uświadamia sobie, jak Polska ogromnie i pozytywnie się przeobraziła, wtedy nie było żadnych dobrych perspektyw, a teraz są i zależą od nas - powiedział po projekcji dziennikarzom Balcerowicz. - Dzięki tym przemianom jesteśmy pod drugiej stronie. Jeżeli mamy poważne problemy, to one nie są istotnie różne od problemów, jakie przeżywają społeczeństwa zachodnie, ale my powinniśmy szybciej je rozwiązywać, bo chcemy szybciej dochodzić do poziomu życia Zachodu - dodał.
Planów było wiele, Balcerowicz jeden
Obecny w teatrze premier Donald Tusk odnosząc się do 20. rocznicy transformacji, nazwał ją zdarzeniem o wielkiej randze politycznej i narodowej. - To nie jest dwudziestolecie planu gospodarczego, planistów było wielu, planów też wiele, ale politycznych i narodowych zdarzeń takiej rangi w naszej historii zaledwie kilka - mówił premier. Dodał, że ruch Solidarności bezkrwawo zwyciężył "jedną z najbardziej okrutnych i beznadziejnych opresji XX wieku". - Dzięki planowi Balcerowiczowi ten wielomilionowy i wieloletni zryw narodu przekształcił się w pewien cykl mądrych decyzji. Dzięki temu ta wielka romantyczna rewolucja okazała się czymś wyjątkowym w skali całej historii, przełomem cywilizacyjnym - podkreślił Tusk.
Prywatyzacja głupcyZdaniem prof. Balcerowicza, Polacy powinni lepiej się zorganizować, żeby wspierać przyspieszanie rozwoju. - Finanse państwa pozostawiają bardzo wiele do życzenia, bo są ogromne wydatki będące przyczyną wysokich podatków i potężniejącego długu - zauważył profesor. W jego opinii, to sprawa do rozwiązania przez społeczeństwo obywatelskie. - Społeczeństwo obywatelskie musi dać mocniejszy głos, że nie chce zadłużania się, że chce zdrowych finansów - wyjaśnił. W tym kontekście podkreślił wagę prywatyzacji. - Gdy już nie ma przedsiębiorstw o własności państwowej politycy nie mogą zajmować się rzeczami, które ludziom szkodzą - obsadzaniem stanowisk w tych przedsiębiorstwach, ale muszą skupić się na istotniejszych dla społeczeństwa rzeczach - podkreślił Balcerowicz. Jego zdaniem "nie do utrzymania" jest także przywilej niższego wieku emerytalnego kobiet.
PAP, arb