- Ceny szampana malały zwłaszcza w I półroczu, ponieważ sklepy w ostatnich latach zrobiły duże zapasy w ostatnich latach i pozbyły się ich. Masowa wyprzedaż nastąpiła zwłaszcza w Tokio i Nowym Jorku — wyjaśnił Paul-Francois Vranken, prezes słynnej piwnicy Vranken-Pommery. Doszło więc do kryzysu w dostawach, a nie w spożyciu. W tej sytuacji producenci zaczęli mnożyć tanie marki, aby ilością nadrobić spadek sprzedaży tych najdroższych i najbardziej znanych, i zachować stan swej kasy.
W tej sytuacji producenci zaczęli mnożyć tanie marki, aby ilością nadrobić spadek sprzedaży tych najdroższych i najbardziej znanych, i zachować stan swej kasy. Większymi obrotami zapewniali sobie dopływ gotówki, zwłaszcza pod koniec miesiąca i kwartału. Wytworzyli więc modę na szampana „low-cost" — stwierdził Daniel Lorson, rzecznik CIVC. Cena 10 euro pokrywa tylko koszty produkcji. Laurent Perrier stwierdził rosnący popyt na markę Jeanmaire plasującą się najniżej jego gamy szampanów. Klienci francuskich Carrefour mogli kupić za 8,90 euro Huberta de Claminger, a Auchana za 10 euro Champagne Paul Breteil. A gdy tych już zabrakło, do wyboru był np. Mercier produkcji LVMH po 15,70 za butelkę. Vranken Pommery i Boizel Chanoine Champagne oferowały swe produkty za 13 euro lub, mniej w sklepach Leclerca czy Auchana.
Francuscy specjaliści liczą jednak, że najgorsze jest już za nimi, dostrzegają na rynkach zagranicznych oznaki poprawy. Prezes Vranken przewiduje, że większość tanich marek szybko zniknie z rynku, szampan odzyska pozycję rarytasu, więc i jego ceny poprawią się za 4-5 miesięcy. Konsumenci muszą więc szybko korzystać z atrakcyjnych cen i doskonałej jakości, bo do sprzedaży trafiły butelki z zapasów starszych niż zwykle."Rzeczpospolita", arb