Takie zobowiązanie wymusiła na Francji Kroes po sporze o zasady, na jakich ma być przyznawana pomoc rządu dla francuskich koncernów samochodowych. Początkowo Paryż planował uzależnienie wielomiliardowego wsparcia od "dobrowolnego" pozostawienia produkcji i zachowania miejsc pracy w kraju. W wysłanym liście KE zażądała informacji, "co się dzieje i jakie jest właściwie stanowisko władz francuskich" w sprawie swobody lokowania produkcji samochodów we Francji albo poza jej granicami.
Estrosi próbował zawczasu zażegnać nowy spór Paryża z KE, tłumacząc w piątek rano, że wypowiadał się nie jako minister przemysłu, lecz przedstawiciel francuskiego państwa, które ma 15 proc. udziałów w Renault. I w tym charakterze ma prawo zająć stanowisko w sprawie strategicznych decyzji biznesowych koncernu.
Renault nie ukrywa, że rozważa przeniesienie produkcji, bo w Turcji koszty są niższe o 10 proc. Rząd próbuje przekonać koncern, by produkował on najnowszy model popularnego samochodu Clio (nazywany na razie Clio IV) mający wejść do sprzedaży w 2013 roku, w fabryce Flins w regionie paryskim. "Nie łożymy na wsparcie naszych producentów po to, by wszystkie fabryki przeprowadziły się za granicę" - powiedział prezydent Nicolas Sarkozy. Na najbliższą sobotę wezwał do Pałacu Elizejskiego prezesa Renault, by przekonać go do swoich argumentów. Oficjalnie koncern zapewnia, że decyzja o delokalizacji do Turcji jeszcze nie zapadła.
PAP, dar