Zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych, obowiązkiem ubezpieczenia przed skutkami powodzi objęte są jedynie budynki wchodzące w skład gospodarstw rolnych. Nie dotyczy to jednak np. maszyn, zwierząt czy zgromadzonych płodów rolnych. Natomiast osoby nie będące rolnikami w ogóle nie muszą ubezpieczać się od powodzi oraz innych klęsk żywiołowych. Mogą to jednak zrobić z własnej inicjatywy. Według informacji PIU, w Polsce zawarto dotychczas ponad 8 mln dobrowolnych polis ubezpieczeniowych od skutków klęsk żywiołowych, w tym powodzi. Z tego ok. 1 mln umów zawarły przedsiębiorstwa, a ok. 7 mln osoby prywatne. Składka ubezpieczenia w takich sytuacjach ustalana jest w promilach wartości ubezpieczanego majątku. Jednak, jak mówili eksperci, w razie zwiększonego ryzyka wystąpienia klęski na jakimś terenie, składka może być podwyższona, nawet do 1 proc.
Tarczyński wyjaśnił, że tzw. uproszczona ścieżka, z której przy okazji powodzi korzysta znaczna liczba poszkodowanych, dotyczy mniejszych strat - do kilku tysięcy złotych. - W takim wypadku wystarczy telefoniczne zgłoszenie szkody i oszacowanie jej wartości. Ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie tylko na tej podstawie, bez drobiazgowego sprawdzania sytuacji, liczenia strat na miejscu zdarzenia; jedynie czasem poprosi o zrobienie zdjęcia terenu, np. aparatem komórkowym. Jednak, mimo uproszczeń, na pieniądze czeka się kilka dni - zaznaczył.
- Przy szkodach dużych, przekraczających np. 5 tys. zł, ubezpieczyciel w ciągu kilku dni wypłaca jedynie zaliczkę, zwykle na kwotę do kilku tysięcy złotych. Chodzi o to, żeby poszkodowany nie został bez środków do życia. Dopiero później, po dokładnych oględzinach, wypłacane jest pełne odszkodowanie - wyjaśnił analityk PIU. Rzecznik prasowy PZU Michał Witkowski poinformował, że do dziś do PZU zgłoszono ponad 15 tys. szkód powodziowych, ale jest jeszcze za wcześnie na podawanie informacji dotyczących wysokości wypłaconych odszkodowań. - Szkody powodziowe są dla nas priorytetem. Odszkodowania wypłacamy powodzianom na bieżąco - powiedział Witkowski. Dodał, że najwięcej wniosków o wypłaty złożyli dotychczas mieszkańcy województw: śląskiego, małopolskiego i podkarpackiego.
Dyrektor Departamentu Likwidacji Szkód Osobowych, Mieszkaniowych i Korporacyjnych TUiR WARTA Jakub Świniarski powiedział PAP, że "pełne rozliczenie szkód nastąpi po ustąpieniu wody i wtedy, podczas lustracji zalanych terenów, będzie można ocenić straty". Zaznaczył, że teraz wypłacane są powodzianom zaliczki na poczet przyszłych odszkodowań. - Spodziewamy się kolejnych wniosków o odszkodowania choć na razie trudno powiedzieć, jaka będzie ich skala. Będzie to zależało od rozwoju sytuacji kryzysowej - powiedział Świniarski.
PAP, arb