W czwartek za odrzuceniem w pierwszym czytaniu zaproponowanych przez klub Lewicy zmian do ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych było 225 posłów, 179 przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Zgodnie z propozycją Lewicy, wydatki na ubezpieczenie miały być odliczane przez małżonka, który uzyskuje dochód podlegający opodatkowaniu. Nowelizacja miała wejść w życie od 1 stycznia 2011 r. i mieć zastosowanie do rozliczeń z PIT za 2010 r.
Wcześniej w debacie Sławomir Kopyciński (Lewica) podkreślał w imieniu wnioskodawców, że obecnie zainteresowanie dobrowolnymi ubezpieczeniami emerytalnymi jest niewielkie. Zaznaczył, że płaci je zaledwie ok. 4 tys. osób. Są to głównie kobiety, które często na wiele lat przerywają pracę zawodową zajmując się domem i dziećmi. Poseł Cezary Tomczyk (PO) mówił, że niejasne jest proponowane rozwiązanie polegające na odliczaniu wydatków na dobrowolne ubezpieczenie od dochodów małżonka, który uzyskuje dochody podlegające PIT. Jego zdaniem obniży to dochody budżetowe, co w czasie kryzysu nie jest dobrym pomysłem.
Tomczyk podkreślił, że projekt budzi też zastrzeżenia natury konstytucyjnej - ograniczając prawo do skorzystania z preferencji podatkowej tylko do tych małżeństw, które rozliczają się z PIT wspólnie, zapominając o tych, którzy żyją razem, ale rozliczają się osobno. Tomasz Dudziński (PiS) opowiadał się w debacie za dalszymi pracami nad projektem w komisji finansów publicznych. Zaznaczył, że "projekt jest korzystny głównie dla kobiet, które poświęciły się wychowaniu dzieci i służy zabezpieczeniu ich przyszłości".
Według Jan Łopaty (PSL) proponowana przez Lewicę zmiana w PIT jest "atrakcyjna tylko z pozoru". Był przeciwny projektowi. Według niego to tylko drobne zmiany, a ważniejsze jest wprowadzenie tych, proponowanych przez resort pracy, które dają obywatelom możliwość wyboru, jak chcą oszczędzać na swoją przyszłą emeryturę. Obecnie minimalna składka płacona na dobrowolne ubezpieczenie emerytalno-rentowe wynosi ok. 300 zł. Jest liczona od najniższego wynagrodzenia, które obecnie wynosi 1 tys. 317 zł.
PP, PAP