W specjalnym komunikacie szef państwa podtrzymał główne założenia reformy, w tym podniesienie o dwa lata wieku przejścia na emeryturę z obecnych 60 lat. - Nie ma mowy o zmianie w tej kwestii - podkreślił Sarkozy. Sprecyzował, że ten próg wzrastać będzie stopniowo, o 4 miesiące rocznie, aż osiągnie w 2018 roku 62 lata. Jednocześnie ma wzrosnąć okres płacenia obowiązkowych składek emerytalnych: z 40,5 roku obecnie do 41 lat za dwa lata i 41,5 lat w 2020 roku. Reforma przewiduje także stopniowe ujednolicenie stóp płaconych składek emerytalnych w sektorze publicznym i prywatnym. Prezydent podkreślił, że przesunięcie wieku przejścia na emeryturę jest koniecznością demograficzną. Wynika ona - jak zauważył - ze starzenia się społeczeństwa. - Od 1950 roku średnia długość życia w naszym kraju wzrosła o 15 lat - dodał prezydent. Reforma ma pozwolić według rządu na częściowe pokrycie wielomiliardowego deficytu w kasach emerytalnych.
Sarkozy zaznaczył, że "z uwagą przygląda się niepokojom", które dzień wcześniej znalazły wyraz w manifestacjach przeciwników reformy. Jak podkreślił, władze są skłonne do negocjacji ze związkami w pewnych, bardziej szczegółowych kwestiach zmian projektu emerytur. Według prezydenta, rządząca centroprawica będzie mogła utrzymać dotychczasowy próg emerytalny - 60 lat - w wypadku osób, które pracowały w szczególnie ciężkich warunkach i w efekcie tego doznały poważnego uszczerbku na zdrowiu. Zdaniem Sarkozy'ego, nadal będą mogły przechodzić na emeryturę w tym wieku osoby, które wcześnie - w wieku 14-15 lat - podjęły pracę.
Związkowcy uznali ustępstwa prezydenta za niewystarczające i zapowiedzieli w najbliższym czasie dalsze protesty. Według jednego z największych związków - CFDT odpowiedź Sarkozy'ego na uliczne protesty nie jest przebudową projektu reformy, ale tylko "majsterkowaniem" przy niej.
PAP, arb