Niemiecki rząd przyjął kontrowersyjny projekt ustawy reformującej system finansowania opieki zdrowotnej. Reforma spowoduje wzrost obciążeń dla 70 mln ubezpieczonych w publicznym systemie. Minister zdrowia Philipp Roesler tłumaczył, że proponowane przez rząd zmiany pomogą ograniczyć prognozowany na 2011 r. deficyt w systemie ubezpieczeń zdrowotnych, który obecnie szacowany jest na 11 mld euro.
- System zostanie na trwałe ustabilizowany - zapewnił Roesler. Według niego reforma jest trudna, lecz konieczna ze względu na wyzwania związane ze starzeniem się niemieckiego społeczeństwa. Od przyszłego roku składki na obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne wzrosną z 14,9 proc. do 15,5 proc. zarobków brutto. Udział pracodawców w finansowaniu tej składki wyniesie 7,3 proc. i zostanie zamrożony na tym poziomie. Projekt reformy przewiduje też wprowadzenie dodatkowych i niezależnych od wysokości dochodów składek, które opłacać mają sami ubezpieczeni. Wysokość tych dodatkowych składek mają ustalać same kasy chorych. Rząd planuje również oszczędności na honorariach dla lekarzy, finansowaniu dodatkowych badań w szpitalach oraz cenach leków.
Niemiecka opozycja ostro skrytykowała plany ministra Roeslera. Zdaniem sekretarz generalnej SPD Andrei Nahles rządowy projekt jest "wstrząsająco niesprawiedliwy" i stanowi przykład "polityki klientelizmu wobec przemysłu farmaceutycznego". - To, co przyjął rząd, oznacza koniec solidarnego systemu opieki zdrowotnej - oświadczył polityk socjaldemokracji Karl Lauterbach w rozmowie z internetowym portalem tygodnika "Spiegel". Jego zdaniem, reforma przyśpieszy nastanie w Niemczech "dwuklasowego systemu ochrony zdrowia", w którym uprzywilejowani będą opłacający prywatne ubezpieczenia. Bundestag zajmie się projektem ustawy 30 września.
PAP, arb