Ile jest PKB w Sanepidzie?

Ile jest PKB w Sanepidzie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kiedy minister sprawiedliwości mówi wprost, że kontrola zarekwirowanych sprzedawcom dopalaczy może potrwać długo więc… na pewno długo potrwa, a w międzyczasie osoby zajmujące się dystrybucją dopalaczy mają zamknąć sklepy na cztery spusty, bo w innym przypadku już czekają na nich wygodne więzienne cele – to przestaje mnie dziwić, że w rankingu wolności gospodarczej za 2010 rok Polska znajduje się za Botswaną i Kostaryką.
Z pozoru wszystko wygląda pięknie – dobra władza pogoniła złych i chciwych biznesmenów, którzy bogacili się na krzywdzie i cierpieniu dzieci nieświadomych zagrożeń związanych z przyjmowaniem substancji psychoaktywnych. Sprzedawcy dopalaczy wykorzystywali dziurawe prawo, ale przyszedł premier, tupnął nogą i stwierdził, że prawo to on. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. No prawie wszyscy.

Skoro z faktu, że dopalacze są szkodliwe wynika, iż można z dnia na dzień nasłać na ich sprzedawców kontrolę, która przez kilkanaście miesięcy będzie szukała paragrafu na podstawie którego będzie można zakazać sprzedaży oferowanych przez nich produktów – to znaczy, że po dwudziestu latach od upadku komunizmu niewiele się w naszym kraju zmieniło. W mrocznych czasach Bieruta i Gomułki jeśli władza uznawała jakąś działalność biznesową za szkodliwą - wlepiała krwawemu kapitaliście tzw. domiar, czyli zmuszała go do zapłacenia arbitralnie ustalonego podatku, po uiszczeniu którego pozostawało tylko zamknąć biznes i zająć się uczciwą pracą na państwowym. Teraz zamiast domiaru wysyła się inspekcję. Mechanizm jest jednak ten sam – prawo prawem, ale jeśli nie prawem to zawsze można lewem. Ważne, aby cel był słuszny.

Problem w tym, że wolny rynek sprawdza się zgodnie z nazwą tylko wtedy, gdy jest wolny. A wolny – to znaczy działający w ramach wyznaczonych przez prawo. Czyli innymi słowy – co nie jest zabronione, jest dozwolone. Przedsiębiorca, który ryzykuje własne pieniądze, ba – zaciąga kredyty by rozpocząć swoją działalność gospodarczą – musi mieć pewność, że jego być albo nie być nie zależy od chwilowego kaprysu władzy. A premier Tusk skutecznie tę pewność podkopał przeprowadzając dopalaczowy blitzkrieg. Dziś padło na dopalacze – a jutro? Kto zapewni, że nagle na cenzurowanym nie znajdą się właściciele sklepów monopolowych? Albo kioskarki, które zbyt bardzo obnoszą się z tym, że sprzedają papierosy? A może sprzedawcy gier komputerowych dozwolonych od lat 18? Wszak wszystkie te produkty uzależniają i mogą być groźne dla społeczeństwa.

Wychodzi więc na to, że zamiast zajmować się własnym biznesem lepiej zatrudnić się w Sanepidzie. Pytanie tylko ile procent PKB wytwarza Sanepid?