Boni o finansach państwa: są zagrożenia, ale inni mają gorzej

Boni o finansach państwa: są zagrożenia, ale inni mają gorzej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Boni (fot. WPROST) Źródło: Wprost
Oglądam licznik prof. Balcerowicza, ale myślę, że większym problemem jest w tej chwili deficyt sektora finansowego, bo z nim się trudniej walczy. I tutaj musimy szybko wykazać się działaniami - powiedział w rozmowie z TOK FM szef doradców premiera Michał Boni.
Boni zapewnił, że ci, którzy mówią iż sytuacja polskich finansów to "tykająca bomba" okazują "trochę złej woli". - Są zagrożenia, ale ta bomba naprawdę nie tyka. Średnie zadłużenie w Europie to 80 proc. długu w relacji do PKB. To oznacza, że powinniśmy być wrażliwi na te kwestie i pilnować, żeby u nas do długu nie doszło. Stąd reguła wydatkowa, stąd zaciskanie pasa budżetowego, stąd różne rzeczy, które nie są specjalnie sympatyczne. Krok po kroku pojawiają się różne rozwiązania - uspokajał Boni. - Nawoływanie, że za chwilę bomba wybuchnie, jest machaniem maczetą. Część zmian systemowych nie przynosi od razu uporządkowania finansowego. Trzeba mieć tego świadomość, kiedy patrzy się na konkretne działania - dodał. I zaznaczył, że sytuacja innych europejskich państw jest gorsza niż sytuacja Polski. - Błagam: spójrzmy na ostatnie decyzje i spory z Portugalii, Hiszpanii, Irlandii i porównajmy tamtejsze zagrożenia i tamtejsze tykania bomb z tym, co się dzieje w Polsce. Polska ma wysokie tempo wzrostu, mamy szansę na ok. 4 proc. wzrostu w przyszłym roku, co też powinno zacząć zwiększać dochody - podkreślał.

"Nie zatykać beczki korkiem"

Boni zapewnił, że naprawa polskich finansów powinna być działaniem systemowym, a nie doraźnym. - Ja bym się bardzo bał, gdyby polski minister finansów zajął się nie rozwiązaniami, które systemowo będą nas broniły przed zagrożeniami związanymi z deficytem, tylko wpychaniem korków w różne miejsca, bo można w tym popełnić wiele błędów - stwierdził porównując doraźne działania do zatykania korkiem przeciekającej beczki. - Dla mnie reforma oznacza coś, co może przynieść oszczędność, ale w stały sposób porządkuje jakiś obszar rzeczywistości po to, aby on funkcjonował bardziej efektywnie. Nie można sobie wyobrazić państwa, w którym nie ma elementów polityki społecznej, które nie dba o rozwój - dlatego to musi być systemowe. A jeśli chcemy te cięcia potraktować jak przypadkowe cięcia maczetą, to w jednych miejscach pozwolą oszczędzić, ale w innych zaszkodzą polskiemu rozwojowi - ostrzegał Boni.


"Radykalne reformy? Nie mamy większości"

Szef doradców premiera podkreślił, że reform "nie wprowadza się po to, żeby dać satysfakcję tym, którzy piszą w gazetach". I podkreślił, że PO nie ma w parlamencie większości, która pozwoliłaby dokonać niektórych zmian. - Wszyscy przed wyborami zaczynają zachowywać się histerycznie. Ten, który normalnie mówi: "tak, to jest ważne rozwiązanie", kiedy występuje publicznie mówi: "nie wolno, ludzie będą mieli z tym straszne kłopoty". Jesteśmy w teatrze związanym z grą polityczną - mówił o sytuacji rządu Boni. - Problem polega na tym, żeby nie tracić energii na coś, co i tak nie wejdzie w życie, tylko skupić energię na dobrym, merytorycznym przygotowaniu rozwiązań - dodał.

TOK FM, arb