Prywatyzacja Zelmera: sąd oddalił kasację

Prywatyzacja Zelmera: sąd oddalił kasację

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jako "oczywiście bezzasadną" Sąd Najwyższy oddalił kasację byłego Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego w sprawie umorzonego śledztwa o prywatyzację Zelmeru. Oznacza to ostateczne zakończenie sprawy, w której państwo miało stracić od 40 do 220 mln zł.
W 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie wszczęła śledztwo w sprawie zaniżenia cen akcji rzeszowskiego Zelmeru przy jego prywatyzacji w styczniu 2005 r. przez rząd Marka Belki. Doniesienie złożyła NIK, według której minister Skarbu Państwa wycenił jedną akcję spółki na 13 zł. Tymczasem - zdaniem NIK -  wartość wszystkich akcji w styczniu 2005 r. wynosiła ponad 390 mln zł, co daje ponad 30 zł za jedną akcję. NIK wyceniła straty Skarbu Państwa na 220 mln zł.

W 2007 r. prokuratura postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków dwóm byłym wiceministrom skarbu Dariuszowi W. i Przemysławowi M. oraz byłemu dyrektorowi departamentu prywatyzacji i jego zastępcy. Podejrzani, którym groziło do 10 lat wiezienia, nie przyznawali się do  zarzucanych im czynów, wskutek których - zdaniem prokuratury - państwo miało stracić ok. 42 mln zł.

W czerwcu 2009 r. śledztwo umorzono. Opierając się na opinii biegłych, prokuratura uznała, że nie ma dowodów na przestępstwa urzędników. NIK odwołała się do Sądu Okręgowego w  Warszawie, który we wrześniu 2009 r. utrzymał w mocy postanowienie o  umorzeniu. Sąd nie podzielił opinii NIK, że opinia biegłych będąca podstawą umorzenia była niepełna. Kochanowski (który zginął 10 kwietnia w katastrofie smoleńskiej) złożył kasację do SN, wnosząc, by SO raz jeszcze zajął się sprawą i ocenił sprzeczności w dwóch opiniach biegłych, jakimi dysponowała prokuratura.

We wtorek trzech sędziów SN uznało kasację za "oczywiście bezzasadną". W uzasadnieniu sędzia Henryk Komisarski powiedział, że SO w stopniu dostatecznym odniósł się do zażalenia NIK i nie mógł wykroczyć poza jego zarzuty. Sędzia dodał, że zarzut kasacji RPO - by SO nie ustosunkował się do twierdzeń NIK o niewyjaśnienie sprzeczności dwóch opinii biegłych ze sprawy - jest chybiony, bo NIK wcale nie stawiał SO takiego zarzutu. Samą decyzję SO o utrzymaniu umorzenia SN uznał za rzetelną.

Obrona podkreślała, że cała sprawa miała podtekst polityczny i  miała uzasadniać twierdzenia rządu PiS o rzekome przestępcze "układy" w gospodarce. Ponadto adwokaci argumentowali, że  pierwszą opinię - która była podstawą zarzutów - wydali biegli spoza listy biegłych sądowych i bez doświadczenia w rynkach kapitałowych. Sędzia Komisarski podkreślił, że  biegli ci przyznali potem w prokuraturze, iż nie mają "dostatecznej wiedzy" w tej kwestii, po czym prokuratura powołała kolejnych biegłych.

zew, PAP