Z 39 prezydentów największych polskich miast (powyżej 100 tys. mieszkańców), aż 32 zarabia ponad 12 tys. zł., a sześciu między 10,5 a 11,5 tys. zł. Górny limit wynagrodzenia to 12.847 zł.
Największą podwyżkę, w stosunku do pensji poprzednika lub do swojej własnej w poprzedniej kadencji, otrzymał prezydent Płocka. Dostanie teraz o 2712 zł więcej. Gospodarze Zielonej Góry i Radomia mogą liczyć na odpowiednio 1640 zł i 1572 zł więcej. Wśród znanych prezydentów miast największą podwyżkę dostał Paweł Adamowicz z Gdańska - 482 zł. Hanna Gronkiewicz-Waltz zarobi od marca o 375 zł więcej, a prezydent Gdyni Wojciech Szczurek będzie mógł liczyć na pobory wyższe o 300 zł.
Jedyny, który otrzymuje miesięcznie poniżej 10 tys. zł, to prezydent Sosnowca Kazimierz Górski, wybrany po raz trzeci. Radni obcięli mu zarobki o 3200 zł. - To zemsta opozycji - twierdzi prezydent. Uposażenie pozostałych włodarzy wygląda tak, jakby ci nie mieli mściwej, albo przynajmniej dostatecznie silnej opozycji - ironizuje "Dziennik Gazeta Prawna"
Maksymalne dopuszczalne ustawą wynagrodzenie dostają także włodarze mniejszych miejscowości. Pensje rosną bez względu na dokonania. Przykład z dużych miast schodzi w dół. Od mocnego uderzenia zaczęli nową kadencję np. radni Szczytna w woj. warmińsko-mazurskim. Podnieśli pensję swojej burmistrz o ponad 2 tys. zł. Podobną podwyżkę dostał też wójt sąsiedniej gminy Wielbark.
pap, ps, "Dziennik Gazeta Prawna"