Szefowa klubu PJN przypominała, że dług publiczny naszego kraju wynosi ponad 100 mld zł, a dzięki decyzji zmieniającej system OFE w budżecie w 2011 r. zostanie 12 mld zł, zaś w 2012 r. 16 mld. Pytała, po co rząd decyduje się na takie działania, skoro nie załata to ani dziury budżetowej, ani długu publicznego. Kluzik-Rostkowska zaapelowała do Tuska, żeby zapewnił, iż podczas przygotowywania budżetu na 2012 r. nie zdecyduje się na wykorzystanie tych 16 mld zł jako "kiełbasy wyborczej".
Wiceszef klubu PJN Paweł Poncyljusz ocenił, że decyzja rządu podwójnie bije w emerytów, bo z jednej strony zmniejsza strumień pieniędzy do OFE, a z drugiej osłabia pozycje grających na giełdzie funduszy. - To może znaczyć również, że te papiery wartościowe, w które już dziś fundusze emerytalne w imieniu emerytów zainwestowały, staną się coraz mniej warte - mówił. Poseł tłumaczył na przykładzie własnej składki, że po zmianach zaproponowanych przez rząd z 7 tys. zł, które rocznie trafiały z jego pensji do OFE, wpłynie do nich jedynie nieco ponad 2 tys. - Resztą tych pieniędzy będą zarządzali magowie z Ministerstwa Finansów. Mag minister Rostowski i wielu innych magów. Szczerze mówiąc, jak mam do wyboru maga ministra Rostowskiego, czy maga w czerwonych szelkach na giełdzie, to ja wolę w czerwonych szelkach na giełdzie, bo wierzę, że on lepiej moje pieniądze będzie pomnażał - oświadczył Poncyliusz.
Zdaniem posła PJN decyzje rządu nie tylko rujnują system, na który państwo się umówiło z obywatelami 10 lat temu, ale wpływają też niekorzystnie na przyszłe emerytury. Poncyljusz dodał, że jeśli ministrowi finansów ciężko idą rozmowy z Komisją Europejską odnośnie kwalifikowania transferów z ZUS do OFE, można przyjąć rozwiązanie obligatoryjnego gromadzenia pieniędzy na emerytury dla każdego obywatela, ale z pominięciem ZUS, czy budżetu państwa. - To znaczy, że każdy z nas miałby obowiązek ulokowania konkretnej kwoty pieniędzy, czy też konkretnego procenta swoich dochodów w OFE, czy też innych instytucjach, które by miały konkretne propozycje zarządzania pieniędzmi przyszłych emerytur i naszą powinnością, jako podatnika, byłoby raz na rok wylegitymowanie się tymi wpłatami - wyjaśniał. Dodał, że wówczas minister Rostowski nie miałby żadnych problemów z tym, czy transfery pieniędzy z ZUS do OFE są powiększaniem długu publicznego, czy też nie.
PAP, arb