Jak poinformował we wtorek Krajowy Urząd ds. Emerytur (ONF), niewiele ponad 100 tys. osób (3,3 proc.) postanowiło pozostać w prywatnych funduszach emerytalnych. Orban podziękował w środę pozostałym 97 proc. za przejście do systemu państwowego, podkreślając, że nie tylko pozwoli to uratować system emerytalny jako całość, ale też zmniejszy dług publiczny, który - jak ocenił - jest obecnie na Węgrzech "wrogiem numer 1". Dług publiczny Węgier wynosił pod koniec września 2010 r. 82,2 proc. PKB.
Zgodnie z ustawą o przeniesieniu środków z systemu prywatnego do państwowego ci, którzy zdecydowali się pozostać w funduszach prywatnych, tracą wszelkie prawa do emerytury państwowej. Prywatne fundusze emerytalne oraz opozycyjni socjaliści zaskarżyli tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, twierdząc, że nie daje ona członkom funduszy swobodnego wyboru. Trybunał ma się wypowiedzieć na ten temat pod koniec lutego lub na początku marca.
Zapytany o to Orban odparł, że fakt pozostania w prywatnych funduszach 3 proc. osób objętych ustawą świadczy o tym, że istniała możliwość wyboru. Odnośnie skarg do Trybunału powiedział zaś, że obecny system jest ostateczny i nie warto mamić ludności, że może się on jeszcze zmienić. W prywatnym filarze zgromadzone były środki o wartości prawie 3 bln forintów (10,7 mld euro).
zew, PAP