Z kolei prezes stoczni Roman Kraiński stwierdził, że w najbliższych dwóch-trzech miesiącach zatrudnienie w spółce ma być zmniejszone o ok. 400 etatów. Obecnie pracuje tam 1068 osób. Kraiński podkreślił, że obie strony, zarówno przedstawiciele MON, jak i związkowcy, zgodzili się, że spółka potrzebuje restrukturyzacji zatrudnienia.
Ze względu na trudną sytuację zakładu redukcja zatrudnienia ma objąć pracowników wszystkich działów, głównie z administracji i utrzymania ruchu, ale też z produkcji. Związkowcy podtrzymali chęć dalszych rozmów z zarządem spółki, m.in. o zmniejszaniu kosztów funkcjonowania stoczni oraz poprawie konkurencyjności zakładu.
Według Kraińskiego, przy istniejącej złej strukturze zatrudnienia w stoczni oraz przy zmianie rynku z wojskowego na cywilny, stoczni potrzebni są zupełnie inni pracownicy. Jego zdaniem, stocznia Marynarki Wojennej jest nierentowna i niekonkurencyjna. Zakład ma kontrakty m.in. z Wietnamem i Indonezją na budowę żaglowców oraz kontrakt na remont jednego statku. Razem ze stocznią Nauta spółka ma też remontować okręty "Koben".
Od grudnia 2009 r. stocznia Marynarki Wojennej znajduje się w stanie upadłości układowej. W 2010 r. zwolniono ponad 200 osób. Zakład ma ponad 800 wierzycieli. Do publicznej wiadomości nie jest podawana kwota jego zadłużenia. Zarząd zakłada, że w najbliższych miesiącach zgromadzenie wierzycieli podejmie decyzję o zawarciu układu upadłościowego.
PAP, arb