"Zainwestowaliśmy, a chcą nas usunąć"
Z nowymi przepisami nie chcą zgodzić się górale, którzy legalnie handlują oscypkami na Krupówkach. Obawiają się utraty możliwości zarobkowania. - Na Krupówkach powinny być promowane nasze regionalne produkty, czyli wyroby mleczarskie czy rękodzieło - powiedziała liderka Stowarzyszenia Obrony Praw Obywateli Powiatu Tatrzańskiego Maria Gruszka. Jej zdaniem uchwała powinna zakazać handlu ulicznego z wyjątkiem produktów regionalnych. - Od 2006 roku miasto organizuje przetargi na stoiska, za które płacimy nawet po 3 tysiące zł miesięcznie, zainwestowaliśmy w stragany, a teraz znowu chcą nas usunąć - mówi góralka handlująca oscypkami na Krupówkach.
Burmistrz Zakopanego chce, aby tacy górale przenieśli się na plac targowy. - Chcemy zorganizować "rynek maślany" na placu pod Gubałówką - powiedział Solik. Tam mieliby się znaleźć wszyscy handlujący regionalnymi wyrobami mleczarskimi. Burmistrz chce ponadto wystąpić do parlamentarzystów o zmianę przepisów prawnych, ponieważ jak twierdzi, problem nielegalnego handlu ulicznego psuje również wizerunek innych polskich miast.
Zakopiańscy przedsiębiorcy w czwartek formalnie zawiązali stowarzyszenie, które ma na celu poprawę wizerunku miasta pod Giewontem. Według przedsiębiorców, którzy prowadzą legalną działalność przy Krupówkach, przez nielegalny handel uliczny słabnie prestiż miasta i obniża się jakość usług. Przedsiębiorcy skarżą się, że tzw. handlarze okazjonalni utrudniają im działalność i odbierają klientów.
Handlarze byli górą
Z handlem ulicznym władze Zakopanego próbują uporać się od wielu lat. W ubiegłym roku wynajęto firmę ochroniarską, która miała zrobić porządek z nielegalnym handlem. Nie udało się. Niektóre ze straganów powiększyły się, inne zyskały zadaszenie. Na zakopiańskim deptaku regularnie odbywają się kontrole skarbowe. W miniony piątek i sobotę kontrolerzy skarbowi wystawili nielegalnym handlarzom z Krupówek aż 90 mandatów na łączną kwotę 21 tysięcy złotych. Z problemem nielegalnych handlarzy na Krupówkach nie poradziła sobie ani policja, ani straż miejska, która od lat karze ich mandatami i kieruje wnioski do sądu. Nie pomagały prawomocne wyroki sądu, który skazywał handlarzy na kilkusetzłotowe grzywny. Sprzedawcy po ich zapłaceniu, nadal handlują na deptaku.
zew, PAP