W wolnej Europie muszą mieć bumagę
Oscypek od 2008 roku jest produktem tradycyjnym, chronionym prawnie w całej UE. Tradycyjny oscypek musi być wykonany zgodnie z określoną recepturą z odpowiedniego mleka i mieć wrzecionowaty kształt. Oprócz kształtu sera i jego składu chroniona jest też sama nazwa "oscypek". Producenci tradycyjnego oscypka, którzy chcą sprzedawać swoje sery, muszą uzyskać świadectwo potwierdzające zgodność sposobu jego wytwarzania z metodami produkcji opisanymi w specyfikacji. Takie świadectwa wydawane są na podstawie kontroli przeprowadzanej na wniosek producenta.
Bacówkę w Jaworkach koło Szczawnicy, którą od wielu lat prowadził baca z Zębu, skontrolowali we wrześniu ubiegłego roku kontrolerzy Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) z Krakowa. Kontrolerzy ustalili, że baca, który z owcami wyszedł na halę w maju, musiał do września zrobić i sprzedać co najmniej 200 oscypków nie posiadających unijnego certyfikatu.
Skazany baca produkuje oscypki od ponad 30 lat, a sztuką tą trudnili się też jego przodkowie. Tłumaczył on kontrolerom, że wyprodukowane przez siebie oscypki rozdał rodzinie. Baca z Zębu przyznał, że ubiegał się o certyfikat, ale nie zdążył przeprowadzić jej do końca „ze względu na skomplikowane i długotrwałe procedury". - Zupełnie nie spodziewałem się tak surowego wyroku – powiedział baca z Zębu. Dodał że, w tym sezonie prawdopodobnie w ogóle nie wyjdzie z owcami na hale. Baca zapowiedział, że od wyroku złoży odwołanie i ma nadzieję na oczyszczenie z zarzutu.
Muszą spod lady
Od kiedy oscypek stał się marką chronioną w Unii, na zakopiańskich straganach bardzo trudno jest znaleźć oscypka posiadającego certyfikat unijny. Większość handlujących pod Giewontem oferuje "serki gazdowskie" i inne wyroby jedynie podobne do oscypków. Handlujący serami w Zakopanem mówią, że certyfikacja unijna oscypka przyniosła zupełnie odwrotny i niepożądany efekt. - Wcześniej sprzedawaliśmy oscypki legalnie, dziś musimy to robić "spod lady" – mówi chcąca zachować anonimowość sprzedawczyni serów.
Bacowie mówią, że oscypek bez certyfikatu sprzedaje się równie dobrze. Konsumenci nigdy nie pytają, czy oscypek posiada certyfikat unijny, a oscypki powstające w bacówkach są sprzedawane na miejscu. Najlepsi bacowie niejednokrotnie nie nadążają z produkcją serów. Wiele oscypków trafia także za granicę, najwięcej do Stanów Zjednoczonych.
"Ubolewam nad wyrokiem"
Prezes Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu, Jan Janczy uważa, że nie powinno się karać uznanych producentów serów. - Na rynku w zdecydowanej większości sprzedawane są podrobione oscypki, wytwarzane niezgodnie z tradycją, jednak ich producenci pozostają bezkarni – powiedział Janczy.
Jeden z inicjatorów rejestrowania oscypka jako produktu regionalnego, starosta tatrzański Andrzej Gąsienica – Makowski broni słuszności tej idei. - Ubolewam nad wyrokiem jaki padł na znanego bacę – powiedział Gąsienica-Makowski i dodał, że będzie to przestroga dla innych baców, sprzedawców i restauratorów, że kontrole oscypków faktycznie są, a jej skutki mogą być dotkliwe.
UE mówi, gdzie można
W Unii Europejskiej funkcjonuje system służący ochronie i promocji tradycyjnych produktów regionalnych. Można je rejestrować w trzech kategoriach: Chroniona Nazwa Pochodzenia, Chronione Oznaczenie Geograficzne i Gwarantowana Tradycyjna Specjalność. Tradycyjny oscypek, zgodnie z certyfikatem, może być wytwarzany wyłącznie na obszarze wybranych gmin i powiatów województwa małopolskiego i śląskiego. Pierwszymi polskimi produktami tradycyjnymi zarejestrowanymi w Unii była bryndza podhalańska, zarejestrowana w 2007 roku, i oscypek zarejestrowany rok później.
zew, PAP