Na szczyt G8 do Deauville, położonego 40 km od Hawru, ma przyjechać 18 przywódców państw i 2500 delegatów, aby dyskutować o fali niepokojów w Afryce Północnej, katastrofie w japońskiej elektrowni jądrowej w Fukushimie i innych kwestiach globalnych, które może zdominować sprawa nowego szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego po rezygnacji Dominique'a Strauss-Kahna, oskarżonego o próbę gwałtu na nowojorskiej pokojówce. Leżący zaledwie o dwie godziny jazdy od Paryża kurort, powstały w połowie XIX wieku, nadal przyciąga bogatych, choć już nie cieszy się tak wielką ekskluzywnością jak w czasach swojej świetności. W ostatnich latach władze czterotysięcznego Deauville starają się o zwiększenie atrakcyjności miasteczka, m.in. poprzez zbudowanie centrum konferencyjnego, w którym odbywały się już spotkania światowych przywódców. Szczyt G8 będzie największym.
Mer Deauville martwi się, czy mimo rozmieszczenia około 12 tys. policjantów i żandarmów oraz kontroli wybrzeża przez marynarkę francuską spotkania nie zakłócą niepokoje towarzyszące protestom zapowiadanym przez alterglobalistów. Działacze tych ruchów są jednak zazwyczaj podczas szczytów G8 kierowani do sąsiednich miast. W tym roku organizacjom pozarządowym pozwolono udać się do Hawru.
Kraje G8 dysponują około 80 proc. światowego bogactwa. W tym roku temu klubowi najmożniejszych przewodniczy Francja.PAP, arb