Według ekspertów, pogorszenie sytuacji na rynku pracy w maju wiąże się z wysokimi cenami energii i zakłóceniami w dostawach towarów, spowodowanymi huraganami na południu i środkowym zachodzie USA, a także katastrofą ekologiczną w Japonii. Są jednak i inne niepomyślne sygnały. Ceny domów utrzymują się na rekordowo niskim poziomie, a sektor mieszkaniowo-budowlany jest w USA zwykle lokomotywą gospodarki.
Giełda papierów wartościowych na Wall Street dołuje od kilku dni. W środę wskaźnik Dow Jones spadł o prawie 300 punktów, w czwartek zanotował dalszą bessę, chociaż już znacznie mniejszą. W piątek Dow Jones znowu spadł rano o ponad 100 punktów. Dołowały też pozostałe główne indeksy: Nasdaq i S&P. Bessa na Wall Street jest reakcją na oznaki spowolnienia wzrostu ekonomicznego w ostatnich tygodniach. W piątek także dolar USA stracił na wartości w stosunku do jena i franka szwajcarskiego.
W czwartek agencja Moody oceniająca wiarygodność kredytową ostrzegła, że może obniżyć rating amerykańskich obligacji skarbowych (obecnie AAA), jeżeli Kongres w najbliższych tygodniach nie podniesie ustawowego limitu zadłużenia kraju. Pertraktacje na ten temat między Białym Domem a Republikanami trwają od kilku miesięcy, ale nie przyniosły dotychczas porozumienia.
W kwietniu inna agencja ratingowa, Standard & Poor, obniżyła prognozę wiarygodności kredytowej USA ze "stabilnej" na "negatywną". Było to również ostrzeżenie, że konieczne jest obniżenie deficytu budżetowego i długu publicznego. Złe wiadomości z rynku pracy mogą pogłębić trudności polityczne prezydenta Baracka Obamy.
zew, PAP