A jak na tym tle prezentuje się Polska? Ostatnia aukcja polskich papierów skarbowych pokazała, że rynek dobrze ocenia naszą sytuacje budżetową. Rentowność polskich obligacji 10-letnich oscylowała wokół poziomu 5,803 proc. Inwestorzy pierwszy raz ocenili nas lepiej niż Hiszpanów – za Pirenejami obligacje o tym samym terminie wygasania osiągnęły stopę rentowności 6,215 proc. Niższa rentowność oznacza mniejsze ryzyko inwestycji, co jest skutkiem wyższego zaufanie dla budżetu państwa. Innymi słowy Polska jawi się dziś jako kraj finansowo stabilniejszy od Hiszpanii.
Skąd bierze się duże zainteresowanie polskimi obligacjami? Wpłynęło na to kilka czynników makroekonomicznych. Indeks wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) spadł przez ostatni miesiąc o 0,4 proc. (dane za czerwiec). Przy wzroście przeciętnego wynagrodzenia brutto z poziomu 3483.99zł do 3600.47zł, mogło to zaskoczyć inwestorów. Mówiąc prościej: nasze zarobki rosną, a ceny dóbr i usług nie. Dodatkowo minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że deficyt budżetowy na koniec roku spadnie z zakładanej wartości 40,2 mld do ok. 30,15 mld (w roku ubiegłym deficyt budżetowy był znacznie wyższy - wyniósł 44,59 mld zł). Zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło wprawdzie w ostatnich latach do poziomu 743 mld zł, ale liczba ta - w porównaniu do rosnącego zadłużenia innych krajów europejskich - nie zrobiła dużego wrażenia na inwestorach.Zdaniem inwestorów kupujących obligacje, bankructwo Polski jest mniej prawdopodobne niż bankructwo Hiszpanii, Grecji, Irlandii czy Portugalii. Czy to przesądza sprawę? Nie, ponieważ zawirowania na rynkach europejskich spowodowane wdrażaniem kolejnych planów pomocowych dla krajów UE, mogą niekorzystnie odbić się na naszej gospodarce i spowodować masową ucieczkę inwestorów z naszego rynku finansowego. Na razie jednak możemy spać spokojnie, przy czym akcent należy położyć na słowa "na razie".