Dobry poziom tegorocznej wymiany wynika z kilku przyczyn. - Rozpędzona gospodarka białoruska potrzebowała systematycznego zasilania importem, aby stale modernizować swoje moce produkcyjne - powiedział Pokładek. Jeśli zaś chodzi o eksport z Białorusi, sprzyjała mu m.in. dewaluacja rubla białoruskiego. Według Pokładka, czynnikiem utrudniającym zwiększenie polskiego eksportu na Białoruś jest po stronie polskiej brak działania programu wsparcia eksportu, a po stronie białoruskiej bariery administracyjne w rodzaju zakazu importu towarów analogicznych do tych, które są produkowane na Białorusi, czy ograniczone środki przedsiębiorstw państwowych, które "są ręcznie sterowane i nie mogą wydawać na import tyle, ile by chciały". - Czynnikiem pozaadministracyjnym są dochody ludności. W przypadku artykułów spożywczych - a tu jesteśmy stale obecni na rynku - poziom życia jest dość istotnym ograniczeniem - powiedział.
Według Pokładka, ten rok nie będzie natomiast najlepszy, jeśli chodzi inwestycje bezpośrednie na Białorusi. - To będzie wynik rzędu 20 mln dol., czyli mniej niż w poprzednich latach. To wynika głównie ze względów politycznych oraz słabej sytuacji w sektorze finansowym, który jest wielką niewiadomą - podkreślił. Na piątkowej konferencji pasowej z udziałem białoruskich dziennikarzy Pokładek powiedział: - Nie rozumiemy, dlaczego media białoruskie widzą w nas wroga, a nie normalnego sąsiada. Takie samo jest nastawienie także wobec innych państw, nie tylko Polski. Z tego powodu wielu potencjalnych inwestorów wstrzymuje się z decyzjami.
Podkreślał, że wzrostowi dwustronnej wymiany handlowej sprzyjałoby wejście Białorusi do Światowej Organizacji Handlu oraz zawarcie umowy o wolnym handlu z UE, ale obie te perspektywy uznał za odległe. Wskazywał też, że czynnikiem stymulującym byłaby liberalizacja białoruskiej gospodarki.
pap, ps