Rok 2012: kto sfinansuje polski dług? "Chętnych będzie mniej"

Rok 2012: kto sfinansuje polski dług? "Chętnych będzie mniej"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem eksperta z Bank of America Merrill Lynch Polska zakończy 2012 rok z deficytem na poziomie 6,5 proc. PKB (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
W 2012 r. europejski rynek długu będzie nerwowy, zwłaszcza w pierwszym półroczu. Rynkom wschodzącym Europy, w tym Polsce, trudniej będzie się na nim finansować - ocenia dyrektor działu rynków wschodzących Bank of America Merrill Lynch, David Hauner. Jego zdaniem najważniejszą kwestią dla zagranicznych inwestorów będzie to, czy i w jakim zakresie rynki te będą potrzebować zagranicznych źródeł finansowania i na jakich warunkach będą mogły z nich skorzystać.
BofA ML wysoko ocenia rynki wschodzące Azji, które są eksporterami kapitału i mają silne, rodzime motory wzrostu. Kraje Ameryki Łacińskiej skorzystają w najbliższym roku ze stabilnych cen surowców, a  grupę krajów przynależnych do kategorii EMEA (Europy, Bliskiego Wschodu i  Afryki) Hauner nazywa "smutnym regionem". Bank szacuje średnie tempo wzrostu EMEA w 2012 r. na 3 proc. Dla Polski będzie to "dwa z plusem". - Z punktu widzenia indywidualnych krajów, znaczenie ma saldo rachunku obrotów bieżących. Także to, czy w najbliższym roku muszą zrolować zagraniczny dług - podkreślił ekspert. - Polska skutecznie zapewniała sobie zagraniczne źródła finansowania, ale ma stosunkowo wysoki deficyt obrotów, a z danych wynika, że napływ środków finansujących go, m. in. inwestycji portfelowych i pożyczek bankowych z Europy Zachodniej zmniejszył się wyraźnie, co tkwi u  podłoża osłabienia złotego - dodał Hauner.

Głównym źródłem finansowania deficytu w Polsce są inwestycje portfelowe zwane też gorącym pieniądzem, a nie zagraniczne inwestycje bezpośrednie (FDI). Rosnąca zależność od napływu inwestycji portfelowych powoduje, że złoty stał się podatny na zmiany globalnego nastawienia do ryzyka, choć ministerstwo finansów i  NBP wpływają na tempo spadku interweniując na krajowym rynku walutowym. Hauner zaznaczył zarazem, że ujemne saldo obrotów w Polsce ustabilizowało się i zaczęło się kurczyć m.in. w reakcji na osłabienie popytu krajowego, rosnącą konkurencję cenową, będącą efektem niższych notowań złotego i obniżkę cen surowców, co oznacza, że potrzeby finansowe, które Polska będzie zaspokajać za granicą w 2012 r., będą niższe. - Polska jest podatna na ryzyko od strony finansowej, ale nie w  dramatyczny sposób. Najważniejsze obawy w tym względzie występują wobec Węgier - zaznaczył.

Większość prognoz zachodnich banków inwestycyjnych zakłada, że  ujemne saldo na polskim rachunku obrotów na koniec 2011 r. wyniesie ok. minus 4,8 proc. PKB. Z uwzględnieniem salda na rachunku błędów i pominięć (ok. minus 1,5 proc. PKB) przekłada się to na łączny deficyt na poziomie ok. 6,5 proc. PKB. Hauner podkreślił jednak, że Polska w mniejszym stopniu niż np. Czechy lub Węgry narażona jest na ryzyko "zarażenia się" od  strefy euro poprzez kanał handlu zagranicznego, bo jej gospodarka jest mniej zależna od eksportu, a niektóre banki zachodnie ze względu na to, że polski rynek jest duży i ma perspektywę wzrostu, uznały go za kluczowy dla swych operacji. Zastrzegł zarazem, że niezależnie od perspektyw dla poszczególnych rynków, zachodnioeuropejskie banki są w fazie zmniejszania dźwigni finansowej, a pogorszenie warunków kredytowania na  międzynarodowym rynku długu jest zjawiskiem globalnym. Zdaniem eksperta banki z filiami na rynkach wschodzących i centralami w eurolandzie podatne są również na polityczne naciski rządów i w swych decyzjach mogą kierować się innymi względami niż komercyjne, zwłaszcza jeśli będą wymagać rekapitalizacji.

PAP, arb