Wzrost bezrobocia w styczniu jest porównywalny do wzrostu w analogicznym okresie zeszłego roku - minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że dane za styczeń nie są niepokojące.
- Wzrost bezrobocia w styczniu jest porównywalny do wzrostu w analogicznym okresie zeszłego roku. Nie uważam, żeby dane za styczeń były niepokojące. Początek rok zawsze jest okresem zwiększonego wzrostu bezrobocia - w grudniu kończą się umowy o pracę, mamy środek zimy, więc wszelkie prace sezonowe zamierają - podkreślił minister. Kosiniak-Kamysz zwrócił też uwagę, że wzrost liczby bezrobotnych jest mniejszy niż w analogicznym okresie 2011 r. - Przedział wzrostu jest ten sam, co w pomiędzy grudniem a styczniem zeszłego roku, choć liczbowo jest mniejszy. Wtedy liczba bezrobotnych wzrosła o ok. 150 tys. Dzisiaj jest to wzrost o ok. 138 tys. - wyliczał.
Szef resortu pracy tłumaczył, że "fakt wyższego niż przed rokiem wzrostu wskaźnika bezrobocia wynika po pierwsze z wyższego poziomu bezrobocia w styczniu w odniesieniu do stycznia 2010 roku, jak również z niższej niż przed rokiem liczby pracujących, jaką przyjęto do obliczenia stopy bezrobocia". Kosiniak-Kamysz nie wykluczył przy tym, że - po określeniu przez GUS liczby pracujących w końcu stycznia 2012 r. - ostateczny poziom wskaźnika bezrobocia może okazać się niższy niż wstępnie określony na podstawie liczby pracujących z końca grudnia 2011 r.
Resort pracy podał 6 lutego, że szacunkowa stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w końcu stycznia 2012 r. 13,3 proc. i w porównaniu do grudnia 2011 r. wzrosła o 0,8 pkt proc.
PAP, arb