Hedegaard skrytykowała wypowiedź polskiego ministra środowiska Marcina Korolca, który mówił że UE powinna mieć tylko cel redukcji emisji CO2 do 2050 roku, natomiast jak to osiągnąć każdy kraj powinien sam zdecydować w myśl tzw. zasady subsydiarności. - Wyobraźmy sobie, że powiedzielibyśmy to samo o kryzysie gospodarczym, że UE określa cel gospodarczy do 2050 roku, ale jak go osiągnąć i co się będzie działo w ciągu najbliższych 38 lat będzie wyłącznie w gestii poszczególnych państw członkowskich. Każdy wie, że to nie będzie działać. To odnosi się to także gdy chodzi o naszą politykę klimatyczną - tłumaczyła i dodała, że "UE nie może działać w ten sposób". - UE jest demokratyczną wspólnotą, gdzie negocjacje polegają na dawanie i braniu - po to, aby uzyskać dobry wynik dla wszystkich. Nie możemy iść naprzód, jeśli najbardziej niechętny jeden dyktuje tempo pozostałym - zauważyła.
Unijna komisarz ds. klimatu podkreśliła, że zadaniem Komisji Europejskiej jest dbanie o wspólny interes europejski. Przypomniała przy tym, że na ostatnim szczycie Unii z 1-2 marca wszyscy przywódcy państw i rządów wezwali KE do dalszej pracy w kierunku przechodzenia na niskoemisyjną gospodarkę. - Tak też zrobimy - zapewniła i wskazała, że istnieje już szereg propozycji Komisji Europejskiej jak np. dyrektywa o efektywności energetycznej, która - zgodnie z wnioskami ze szczytu Rady Europejskiej - powinna zostać przyjęta już w czerwcu. Zapowiedziała też, że Komisja będzie działać w sprawie dalszych środków niezbędnych, by osiągnąć "kamienie milowe", które doprowadzą nas do "niskoemisyjnej przyszłości".
Polska nie chce przyjmować nowych celów redukcji emisji CO2 po 2020 r. zanim nie zakończą się globalne negocjacje klimatyczne, co może nastąpić w 2015 r. Zgodnie z obowiązującym pakietem klimatycznym z 2008 r., UE ma obniżyć swoje emisje o 20 proc. do 2020 r.
PAP, arb