Nieprzewidywalność – to jedno określenie idealnie pasuje do opisania przyczyn spadku zainteresowania zakupem oraz instalacją pomp ciepła.
– Obecnie boomu nie ma. Był dwa i trzy lata temu. Obecnie jesteśmy w sytuacji przejściowej, kiedy klient tak naprawdę nie jest pewny, czy pompa ciepła, patrząc w perspektywie długoletniej, jest rozwiązaniem prawidłowym, dającym oszczędności, więc wstrzymuje się z decyzją – mówi Dariusz Wellenger, prezes zarządu Gebwell, fińskiej firmy specjalizującej się w produkcji i sprzedaży urządzeń związanych z ogrzewaniem i klimatyzacją.
Sprzedaż urządzeń grzewczych w ubiegłym roku przeszła gwałtowne załamanie. W skali całego rynku, według Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC), spadła o ponad 1/3. W samym segmencie budynków jednorodzinnych spadki wyniosły ok. 40 proc. w porównaniu do 2022 roku. Mocne hamowanie sięgające 41 proc. ma za sobą również rynek pomp ciepła. Jedynie gruntowe pompy znalazły się nad kreską z 12-proc. wzrostem.
W dużej mierze na te rynkowe wyniki wpływają obawy o wzrost cen energii elektrycznej. Między innymi dlatego branża upomina się o rozwiązania, które mogłyby pomóc w podjęciu decyzji, a także przyspieszyć zieloną transformację w budynkach.
– Powinno się wprowadzić rozwiązania, które będą dawały klientowi w jakimś okresie, iluś letnim, stabilność kosztów, które będzie ponosił przy używaniu na przykład pomp ciepła, i to na pewno bardziej i szybciej by wpłynęło na zainteresowanie – ocenia Dariusz Wellenger.
Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła w optymistycznej prognozie oczekuje, że w 2024 roku branża odnotuje wzrost sprzedaży urządzeń maksymalnie o 1/5. Taki odczyt będzie możliwy w ocenie ekspertów właśnie przy spełnieniu kilku ważnych warunków takich jak stabilność i przewidywalność cen energii elektrycznej.
Dziś klienci, którzy chcą zainstalować pompę ciepła, mogą skorzystać z dofinansowania w ramach programu Czyste Powietrze. Przy dużej zmienności cen energii takie wsparcie może się okazać niewystarczające, by przekonać do zakupu.
– Fotowoltaika przeżywała przez wiele lat boom nie tylko dlatego, że były dopłaty do samych instalacji, tylko były bardzo dobre umowy na korzystanie i wprowadzanie energii elektrycznej. Kiedy te umowy i warunki się pozmieniały, zainteresowanie od razu spadło. A więc widać, że bardziej to długofalowe podejście do taryfikatorów czy do cen, które będzie klient ponosił, jest ważniejsze niż jednorazowa dopłata – twierdzi prezes Gebwell. – Klienci mimo wszystko najbardziej się obawiają, jakie koszty będą ponosili przez następne na przykład 10 lat używania. Sytuacja z cenami gazu i energii elektrycznej jest, mówiąc wprost, niestabilna. Ceny gazu maleją, więc klienci nie wiedzą, czy to nie jest rozwiązanie, które nadal powinni przez jakiś okres utrzymywać.
Z drugiej strony często podkreśla się fakt, że obecnie energia elektryczna jest dotowana, a zatem trudno jest ustalić realną cenę prądu wykorzystywanego przez gospodarstwo domowe. Wyeliminowanie aspektu niepewności może się przełożyć korzystnie nie tylko na branżę, ale faktycznie na tempo zielonej transformacji energetycznej. Tym bardziej że przyspieszenie w tym zakresie wymusi niedługo Unia Europejska. Jak wskazuje PORT PC, zarówno dyrektywy RED III oraz EED, znowelizowane w ubiegłym roku, jak i EPBD z tego roku podkreślają znaczenie technologii pomp ciepła w promowaniu wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych, zwiększaniu efektywności energetycznej i redukcji zużycia energii w Unii Europejskiej.
Czytaj też:
Rachunki grozy za gaz? Minister Hennig-Kloska wyjaśnia, jak to wygląda z jej perspektywyCzytaj też:
Ustawa o cenach energii. Jest decyzja rządu