Huebner była gościem konferencji poświęconej przyszłemu unijnemu budżetowi, zorganizowanej przez Instytut Spraw Publicznych oraz Fundację im. Friedricha Eberta. Zdaniem Huebner najważniejsze jest teraz wynegocjowanie wspólnego stanowiska krajów w tej sprawie. Huebner wyraziła przekonanie, że "za prezydencji duńskiej (która trwa do połowy tego roku) nie pojawi się propozycja dotycząca ram finansowych przyszłego unijnego budżetu. Obecnie prowadzone są negocjacje, które także obejmują politykę spójności, "ale o liczbach dzisiaj nic nie można powiedzieć" - zaznaczyła europosłanka.
Wyższy czy niższy?
Profesor przypomniała, że zmieniła się rola Parlamentu Europejskiego w sprawie decydowania o budżecie UE. Obecnie Rada UE może podjąć decyzje, ale dopiero po uzyskaniu opinii akceptującej Parlamentu. Huebner dodała, że Parlament Europejski wypracował już w tej sprawie stanowisko, a Komisja Europejska przedstawiła swoją propozycję. Za polskiej prezydencji rozpoczęły się też negocjacje dotyczące przyszłego budżetu, które się toczą w ramach Rady – wyjaśniła. Jak mówiła, podejścia Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej są w dużym stopniu zbieżne jeżeli chodzi o przyszłą strukturę budżetu, ale już inne w sprawie jego wysokości. Parlament proponuje zwykle budżet wyższy niż KE, a Rada UE - niższy.
Wyjaśniła, że negocjacje dotyczą dwóch spraw: wysokości budżetu oraz przyszłych polityk. Rozmowy na temat tych dwóch nurtów odbywają się według innej procedury. W sprawie wysokości budżetu PE może tylko powiedzieć "tak" lub "nie", a w regulacjach polityk PE współdecyduje z KE i jest współodpowiedzialny za decyzje - tłumaczyła.
Starcie dwóch opcji
Huebner zwróciła uwagę, że budżet europejski to jedynie publiczne pieniądze w UE, które mogą być użyte do pobudzania wzrostu gospodarczego w Europie. Przyciągają one do inwestycji prywatny kapitał, bo dla realizacji wielu zadań potrzebny jest udział własny beneficjenta. Unijny budżet pozwala także na kształtowanie struktury inwestycji w UE. Dlatego jego poziom i struktura jest tak istotna. W budżecie nie chodzi o realizację wąsko rozumianych interesów narodowych, ale o wsparcie dla wszystkich krajów, które potrzebują wzrostu i chcą wykorzystać środki europejskie do pobudzenia wzrostu - argumentowała.
Obecnie "ścierają " się dwie grupy: jedna chce zmniejszenia budżetu o ok. 100 mld euro (np. Francja); druga (np. Polska) uważa, że by zrealizować stawiane cele, potrzebne jest zwiększenie budżetu - podkreśliła była komisarz.
Skąd wezmę pieniądze?
W opinii Huebner w czerwcu podczas Rady UE nie będzie jeszcze mowy o wysokości budżetu i nie wiadomo, czy będzie ona znana za kolejnej prezydencji - Cypru. Zdaniem europosłanki problemem jest nie tylko uzgodnienie ogólnego poziomu budżetu, ale także kwestii dotyczących tzw. dochodów własnych UE, czyli skąd będą pochodziły pieniądze budżetowe. KE zaproponowała nowe źródło dofinansowania w postaci podatku od transakcji finansowych. Jak mówiła Huebner, wszystko wskazuje na to, że w Radzie propozycja ta nie zostanie przyjęta, a przynajmniej w takiej wersji.
Dodała, że KE rozważa także inne koncepcje opodatkowania sektora finansowego. Hubner uważa, że powinien to być podatek od "aktywności" tego sektora, czyli coś w rodzaju VAT-u. Zaznaczyła, że ona nie popiera opodatkowania transakcji finansowych.
ja, PAP